Nie musisz godzinami spacerować po bieżni, żeby schudnąć. Może stosować środki na odchudzanie, oszukiwać swój organizmu. Dlaczego więc tak trudno schudnąć, gdy jest to takie łatwe?


Kiedy przygotowywałam się do swojego wykładu o środkach wspomagających odchudzanie, odkryłam, że są substancje, które faktycznie pomagają gubić kilogramy.  Jednak większość z nich działa tylko w połączeniu z odpowiednią dietą i aktywnością fizyczną. Te, które pozwalały zmniejszyć tkankę tłuszczową bez większego wkładu z naszej strony, jak np. 2,4-dinitrofenol, już dawno okazały się substancjami niebezpiecznymi i wycofano jest z rynku.
Ostatnie lata przyniosły nam szereg nowych odkryć dotyczących odchudzania. Wiemy, już, jakie hormony odpowiadają za odczuwanie głodu i które składniki pokarmowe zwiększają ich wydzielanie. Dobrzy dietetycy potrafią wykorzystać to w praktyce, czyli rozpisać dietę tak, żeby działa jeszcze skuteczniej w walce o szczupłą sylwetkę.
Nie mniej pasjonujące odkrycia przyniosły badania z zakresu fizjologii wysiłku fizycznego. Wiemy, że żeby schudnąć nie trzeba już godzinami spacerować po bieżni, wystarczy 20 minut intensywnych interwałów. A ćwiczenia z ciężarami są skutecznie niż żmudne ruchy na orbitreku.
Dostęp do informacji o odchudzaniu jest coraz łatwiejszy. Diety odchudzające można dostać za darmo, na przykład zapisując się na mój newsletter. A w aptece kupić środek, który wspomoże efekty diety*. Jaki jest tego końcowy efekt? A no taki, że coraz więcej osób ma nadwagę i otyłość. Coraz młodszych osób.
Psychodieteycy wręcz uważają, że to kolejne diety odchudzające przyczyniają się do plagi otyłości. I coś w tym jest, bo nawet najlepiej zbilansowana dieta nie zacznie działać, jeśli nie zmienisz swojego podejścia! Pisałam o tym wielokrotnie.
Jednak są pewne diety, które z góry mogę powiedzieć, że nie przyniosą efektów. Dlaczego? Bo za bardzo wpływają na naszą psychikę. Jeśli chcesz schudnąć, ale katujesz się taką dietą, to Twoje chcenie niedługo przerodzi się we frustrację, a stąd już tylko krok do porzucenia zmiany. Jeśli ktoś mi mówi, że jest na jednej z tych diet, wiem, że nic tego nie będzie. I jeszcze nigdy nie się pomyliłam.

Diety nisko- i bardzo niskokaloryczne (poniżej 1200-1500 kcal)

Każdy z nas potrzebuje odpowiedniej ilości energii. Takiego minimum, które pozwoli organizmowi prawidłowo funkcjonować. Dietetycy nazywają je, podstawową przemianą materii (PPM). Ta wartość nie pokazuje, ile kalorii powinnaś jeść, aby zachować swoje optimum kaloryczne. To są potrzeby tylko Twojego organizmu. Całkowite spożycie energii powinno być powiększone o aktywność fizyczną wynikającą z Twojego stylu życia. Im bardziej jesteś aktywna, tym więcej energii potrzebujesz.
Schodzenie poniżej całkowitego zapotrzebowania organizmu na energię, to jedna z metod uzyskania ujemnego bilansu energetycznego. To pozwoli Ci zgubić zbędne kilogramy. Zejście poniżej PPM, też na to pozwoli, ale dodatkowo zmieni fizjologię i psychikę. 
Po pierwsze, dla organizmu schudnięcie, to nie jest nic korzystnego. Za wszelką cenę będzie bronił się przed tym. Jeśli nie dostarczasz mu energii potrzebnej do zaspokojenia potrzeb fizjologicznych, to  naturalne, że zacznie zwalniać Twój metabolizm. Im będzie wolniejszy, tym mniej energii będzie zużywał. Im częściej stosujesz takie diety, tym większe prawdopodobieństwo, że każda kolejna dieta będzie musiała dostarczyć Ci jeszcze mniej energii, żebyś mogła schudnąć. Zmniejszenie podstawowej przemiany materii na drakońskiej diecie może wynosić nawet 40%!
A co do psychiki. Na pewno słyszałaś zdanie – głodny nie jesteś sobą. Nie jesteś. Stajesz się bardziej drażliwa, agresywna, nie pewna siebie. Owszem, nie zamienisz się w słodkiego gremlina czy znaną aktorkę, ale na pewno chętniej sięgniesz po jedzenie, dużo jedzenia, żeby uspokoić skołatane nerwy. To oczywiście spowoduje wrzuty sumienia, znowu zechcesz się odchudzać na takiej drakońskiej diecie. I znowu efekt będzie ten sam. Nie schudniesz.

Eliminowanie całych grup produktów spożywczych

Wyrzucasz z diety wszystko, co tuczące, wierząc, że to rozwiąże Twoje problemy. A więc pieczywo, ziemniaki, masło, owoce w przeciągu najbliższych paru tygodni na pewno nie pojawią się na Twoim talerzu.
Dlaczego ta strategi nie działa?
Każdy produkt spożywczy jest źródłem pewnych składników, których potrzebuje Twój organizm. Gdy wystąpi niedobór dajmy na to magnezu, którego sporo jest w ciemnym pieczywie i bananach, najchętniej wrzucanych z diety, organizm wysyła do Ciebie informację, że powinnaś poszukiwać jedzenia. W domyśle takiego, które tego magnezu Ci dostarczy. Niestety, mało kto jest w stanie zdać sobie z tego sprawę. Większość z nas nie potrafi dobrze interpretować sygnałów płynących z ciała, nie odróżniamy uczucia pragnienia od głodu, a skąd miałabyś wiedzieć, że potrzebujesz akurat tego magnezu?
Nie wiesz, więc ciągle chodzisz głodna. A jeśli chodzisz głodna, to prędzej czy później, niestety najczęściej prędzej, wywalisz dietę do kosza. Resztę już znasz.

Restrykcyjna dieta + cheat day (cheat weekend)

Najczęściej jest tak: cały tydzień czystej diety, często o bardzo niskiej kaloryczności, a później weekend, w którym hulaj dusza! Jesz to, na co masz ochotę. Wiele osób mówi, że w ten sposób nie przybiera na wadze, a w trakcie weekendu po prostu odpoczywa psychiczne od restrykcji dietetycznych.
Niestety, na takiej diecie, przytycie jest nieuniknione. Co prawda bardzo powolne, ale zauważalne w ciągu roku. Co więcej, zmienia się skład ciała. Nawet jeśli waga stoi w miejscu, przybywa tłuszczu, a ubywa mięśni, co możesz sprawdzić mierząc się centymetrem albo wykonując co jakiś czas analizę składu ciała.
O ile zjedzenie jednorazowo większej ilości produktów i to nawet tych mniej zdrowych, dla organizmu nie stanowi większego problemu, po prostu traktuje to jako „błąd”, o tyle regularne zajadanie się olbrzymią ilością śmieciowego jedzenia, sprawia, że organizm się przyzwyczaja. W tygodniu oszczędza maksymalnie kalorie, a w weekend każdy nadmiar skrupulatnie magazynuje.
Każdy kto w ten sposób próbuje się odchudzać, wie, że trudno jest przestać jeść. Nagle od poniedziałku wszystko zaczynamy od początku. Życie z hasłem „jem mało, byle do piątku, wtedy zjem na co mam ochotę”, jest niezwykle męczące psychicznie. W pewnym momencie zapragniesz przerwać to koło odchudzania i przejadania się. Zwykle, wybierając tę drug ą drogę.
Co Tobie nie wyszło na diecie? Nie chodzi mi o podanie nazwy konkretniej diety, na której nie udało Ci się schudnąć, ale zwierzenie się z zachowań takich, jak te pokazane wyżej. Razem spróbujmy stworzyć ranking najbardziej nieefektywnych sposobów na odchudzanie!
*oczywiście nie wszystko działa. W zeszłym miesiącu prowadziłam wykład na ten temat. Jeśli chciałabyś wziąć udział w nim, napisz do mnie! Jeśli zbiorę odpowiednią grupę chętnych, z przyjemnością poprowadzę ten wykład jeszcze raz!