Zaznacz stronę



Nauka, która jest równie dziwna, jak jej nazwa. O co chodzi?

Moim koledzy i koleżanki dietetycy z pewnością wiedzą, o co chodzi. Reszta niekoniecznie, dlatego już spieszę tłumaczyć, czym jest obesitologia. Oczywiście, nie omieszkam też napisać, co ja o tym sądzę.
Bycie dietetykiem w Polsce to nie jest taka prosta sprawa. Pisałam o tym już wcześniej (klik), że tak naprawdę dietetykiem w sumie może być każdy. Nawet ktoś, kto nie ma o żywieniu człowieka zielonego pojęcia, a jedynym jego źródłem wiedzy jest Internet. Ci, co skończyli pięcioletnie studia dietetyczne oburzają się, jak tak można. I na każdym kroku przypominają takim osobom, jak ja, że dietetykiem nie jestem, bo skończyłam „tylko” żywienie człowieka. Ale racji nie mają nie pozwalając mi się tytułować dietetykiem właśnie! Choć akurat ja za tym określeniem nie przepadam.
Wiadomość o tym, że obesitologia pojawi się na polskich uczelniach, najbardziej uderzyła w tych biednych dietetyków, którzy pazurami walczą o nadanie im należytego szacunku. A ten szacunek jest przez obesitologię jeszcze bardziej zagrożony.
Anglojęzyczni Czytelnicy pewnie już się domyślają, że obesitologia, to coś związanego z otyłością (obesity w tym języku oznacza właśnie otyłość). Dokładnie jest to specjalizacja lekarska, po której ukończeniu, medycy stawaliby się specjalistami od leczenia otyłych pacjentów. Otyłość już od jakiegoś czasu uznawana jest za chorobę. A jeśli choroba, to wiadomo, trzeba leczyć! Jak leczyć? No, oczywiście lekami, a może nawet operacjami!
Gdy tylko pojawił się pierwszy zalążek tematu, natychmiast grono dietetyków podniosło larum, że jak to tak? To już teraz otyli pacjenci nie będą się odchudzać? Jeśli pacjent będzie miał do wyboru lekarza, który przepisze mu pigułkę albo od razu skieruje na operację, po której wyjdzie szczuplutki jak szczupak. a dietetyka, która mówi „jedz więcej warzyw i zacznij się ruszać”, to wybór będzie prosty.
Ojej, lekarze zabiorą nam pacjentów, pracę i pieniądze! Ojej.
Szczerze, to mam w nosie, czy taka specjalizacja powstanie czy nie, bo wiem, już teraz, że i tak nie będzie z tego żadnego efektu. Dlaczego? To proste. Nikt nie wymyślił odchudzającej pigułki i nawet wycięcie połowy bebechów nie gwarantuje szczupłej sylwetki. Nie wymyślono nic lepszego niż zmiana nawyków żywieniowych, aby utrzymać odpowiednią masę ciała. Sorry, ale taki mamy klimat, że no trzeba się napracować.
Nie mam zamiaru podpisywać się pod jakimiś apelami o zablokowanie tych prac, nie dlatego, żebym uważała, że lekarze są bardziej upoważnieni do leczenia otyłości niż dietetycy (którym przecież ja nie jestem!), a dlatego właśnie, żeby zrobić na złość tym, którzy najbardziej krzyczą na temat tego, kim jest dietetyk. Żądają odpowiednich uregulowań prawnych tego zawodu, co całym sercem popieram, ale żądają w takiej formie w jakiej nie mogę się zgodzić. Tylko ONI, którzy skończyli dietetykę mogą być dietetykami. Bo żywienie człowieka to jest jakaś zabawa w bycie dietetykiem a nie prawdziwe życie! Pewnie są wkurzeni, że musieli poświęcać wakacje na darmowe praktyki, które w sumie nie były potrzebne, bo ci po żywieniu, i ci po kursach równie dobrze odchudzają pacjentów.
Więc będą ci biedni lekarze kroić grubasów, dawać im tabletki, a oni dalej będę grubi. Bo może tylko 5% z nich pozbędzie się nadwagi na zawsze… A dietetycy dalej będę przepisywać diety, bo co mają innego robić? I to się nie zmieni, dopóki nie zmienimy swoje podejścia do odchudzania. My, czyli i dietetycy i ich pacjenci.
Dlaczego anoreksję leczymy w szpitalu psychiatrycznym? Dlaczego bulimiczki konsultują się z psychologami? Dlaczego dopiero w drugiej kolejności wszyscy współpracują z dietetykiem? Bo to są choroby psychiczne. A czym się różni otyłość od anoreksji? Szczegółem – choroba ta działa w drugą stronę niż jadłowstręt. Raczej jest jadłouzależnienie. I dopóki wielcy dietetycy sobie tego nie uświadomią, dalej będą pisać na karteczkach swoje diety, które ich pacjenci mają w głębokim poważaniu.
A swoją drogą, to już wiadomo, że obesitologia okazała się plotką. W Ministerstwie Zdrowia nic o tym nie wiadomo. Podobnie, jak w dalszym ciągu nikt nie pracuje nad regulacją prawną zawodu dietetyka. Co nie przeszkadza, aby na każdej Konferencji pojawiała się dyskusja na ten temat. Nie mam nic przeciwko dyskusji, szkoda tylko, że nie ma po niej żadnych wniosków…