Jest bardzo kaloryczna i ma mega dużo tłuszczu. Więc po co ją polecam?
Różne rodzaje orzechów plus odrobina suszonych owoców, najczęściej rodzynek. Tylko tyle. Albo aż tyle. Nazwana studencką, choć nie przypominam sobie, żeby studenci się nią zajadali. Może według nich Red Bull jest lepszy na pamięć i koncentrację?
Z resztą, to dobrze, że nikt się mieszanką nie zajadał, bo jak napisałam na początku jest ona bardzo kaloryczna. I nie jest to produkt, którym trzeba się zajadać, tylko coś, co się smakuje. Garstka takiej mieszanki jest w zupełności wystarczająca dla każdego. Jeśli masz duże garście, nie ma się czym przejmować – prawdopodobnie też jesteś dużym człowiekiem, więc Twoje zapotrzebowanie na składniki odżywcze oraz kalorie jest większe.
Mieszanka studencka jest kaloryczna to nie ulega wątpliwości. W 100 g ma ponad 500 kcal, więc nawet więcej niż czekolada. Na dodatek w tej ilości może być prawie 40 g. Jak mogę umieszczać taki produkt na liście TOP 100 – najbardziej niezbędnych produktów? Z trzech powodów.
Po pierwsze orzechy to głównie źródło wielonienasyconych kwasów omega-3. Sporo jest też w nich zdrowych jednonienasyconych, a nasyconych najmniej. Dlatego z całą mocą można powiedzieć, że orzechy to dobre źródło tłuszczy! W garści zwykle zmieści się ok. 30 g, czasem mniej, czasem więcej. To ok. 12 tłuszczu, ale taka porcja jest idealna np. do porannej owsianki lub jako przekąska przez egzaminem. Dlaczego? Bo kwasy omega-3 są składnikiem budulcowym mózgu i odpowiadają za przesyłanie impulsów nerwowych, bez nich naprawdę ciężko jest myśleć, a co dopiero uczyć się!
Poza tym orzechy to też źródło magnezu – poprawiającego pamięć i koncentrację w dłużej perspektywie niż napoje energetyzujące. Oczywiście, jeśli ktoś je za mało tego związku przez całyczas, to zjedzenie garści orzechów, nie sprawi, że nagle ta osoba stanie się Alfą i Omega, ale na pewno polepszy swoją sprawność intelektualną.
I wreszcie, po trzecie – mieszanka orzechów jest lepsza niż zwykłe orzechy. Spójrzmy prawdzie w oczy, kto tak naprawdę odżywia się różnorodnie? Im bardziej chcemy, żeby nasza dieta była urozmaicona, tym więcej czasu musimy spędzać w kuchni. Taka prawda. Nie da się jeść różnorodnie w kółko jedząc kanapkę z żółtym serem i pomidorem i temu podobne „dania”. Orzechy na pewno nie znajdują się w każdej kuchni. Jest to stosunkowo drogi produkt i mimo ogromnej wartości odżywczej, jego cena skutecznie zniechęca nas do jedzenia regularnie orzechów (nie, orzechówka się nie liczy). W każdym razie, nawet jeśli już kupimy te orzechy, to na pewno nie kilka różnych rodzajów, a jeden konkretny. Najczęściej będą to solone i smażone fistaszki, ale nie o takie orzechy teraz mi chodzi. Te najbardziej wartościowe, są w łupinkach. Bez nich też jest ok, byle prażenie było jednym zabiegiem jakiemu zostały poddane.
Nie wiem, czy przekaz z poprzedniego akapitu był jasny, dlatego napiszę bardziej dosłownie. Orzechy mają bardzo zróżnicowany wygląd, co musi oznaczać, że mają one zróżnicowaną wartość odżywczą. Ok, wszystkie są źródłem wielonienasyconych tłuszczy, białka (które charakteryzuje się jedną z najwyższych przyswajalności w świecie roślinnym) oraz magnezu. Ale jest jeszcze pomiędzy nimi trochę różnic.
Zwykle podstawę mieszanki studenckiej stanowią orzeszki ziemne, czyli fistaszki. One wyróżniają się największą zawartością magnezu i dodatkowo sporo jest też w nich witamin B3 i B5. Ta pierwsza niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania mózgu, ta druga konieczna do przebiegu procesów energetycznych i syntetyzowania witaminy D.
Sporo w mieszankach studenckich jest najmniej przeze mnie lubianych orzechów, czyli nerkowców, choć podobno to najsmaczniejsze orzechy na świecie… W każdym razie w nich najwięcej jest cynku, który buduje mocne włosy i paznokcie, a też bierze udział w wielu przemianach w organizmie, jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania metabolizmu.
Popularne są także orzeszki laskowe. W nich jest dużo witaminy B1 – niezbędnej do trawienia wszystkich składników pokarmowych, ich wchłania i wykorzystania, a także ważnej dla funkcjonowania serca i naczyń krwionośnych. Niepozorne orzeszki laskowe, to też źródło witaminy C! Na odporność i na piękny wygląd skóry.
Oczywiście, można kupić mieszanki, które łączą w sobie wiele różnych orzechów i owoców suszonych. Bywają nawet takie z dodatkiem jakiś słodkości (np. M&M’sów), ale tych akurat nie polecam. Orzechy same w sobie są smaczne i wartościowe, dlatego nie ma co ich zasypywać solą, czekolada, czy jakimś dziwnymi panierkami. To dobre na imprezę, ale nie jako składniki prawidłowej diety,
A po co w mieszance suszone owoce? Żeby ją osłodzić! Orzechy raczej nie są słodkie, a niewielki dodatek rodzynek czy żurawiny pozwala nadać całości interesujący smak. Taki idealny na przekąskę.
Najpopularniejsze w sklepach mieszanki zawierają dodatek oleju roślinnego. W sumie, to nie ma w tym nic złego, choć nie wiadomo, jakiej jest on jakości i co wnosi do wartości odżywczej. Dlatego lepiej wybierać te produkty, na których konkretnie napisane, jaki to olej. A najlepiej to znaleźć takie mieszanki, w których nie ma go w ogóle. Są takie dokupienia, chociaż nie koniecznie w supermarkecie.
Ostatnio, przeczytałam na jakimś portalu dla kobiet, że mieszanka studencka, to produkt, który uważany za zdrowy, w istocie wcale taki nie jest. Hmmm, czyżby leanwashing (klik)? Nie, argumentem redaktorki było to, że orzechy są tłuste i kaloryczne. No, rzeczywiście! Skandal! Nawet jak, by zjeść kilogram lekarstwa, to też by one zdrowe nie było. Wszystko jest kwestią dawki, więc o czym mówimy?