Do jedzenia czekolady chyba nie muszę Cię namawiać. Ale warto wiedzieć, jak wybierać słodycze, gdy dbasz o linię, aby było to z korzyścią dla Twojej figury i podniebienia.
Zdecydowanie nie jestem zwolenniczką wywalania w trakcie odchudzania z diety, wszystkiego, co można znaleźć na dziale „słodycze”. O ile fast food jest zły w każdy w postaci*, o tyle słodycze mogą mieć też swoją drugą, jaśniejszą stronę. Dzisiaj dowiesz się, jak kupować i jeść słodycze, żeby później nie męczyły Cię wyrzuty sumienia.
1. Nie cukier!
Jeśli na pierwszym miejscu na liście składników znajduje się cukier, nie kupuj tego produktu. W przypadku czekolady głównym składnikiem zawsze i wszędzie powinno być kakao. Im go więcej, tym lepiej. Minimum to dla mnie 70%. Czekolada mleczna to cukier i mleko w proszku, które poza pustymi kaloriami, nie dostarczą żadnych cennych składników. A przecież ziarno kakaowca nie tylko pobudza organizm, ale również dostarcza magnezu (choć z tym magnezem, to nie jest taka prosta sprawa, o czym pisałam tutaj: klik). Ponadto zawiera cenne białko, a połowę jego profilu tłuszczowego stanowią najzdrowsze jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe. To olbrzymie przeciwieństwo zwykłej, mlecznej czekolady, która jest zbitkiem cukrów prostych i tłuszczy nasyconych oraz trans.
2. Na poprawę humoru
Na pewno nie raz słyszałaś, że kobiety często sięgają po słodycze pod wpływem emocji, zwłaszcza tych negatywnych, jak smutek, w celu poprawienia sobie humoru. Jeśli teraz uśmiechasz się pod nosem, bo uważasz, że to tylko czcze gadanie, muszę Cię zmartwić. Słodycze, a szczególnie czekolada, rzeczywiście potrafią poprawić humor. Zawarty w nich tryptofan jest niezbędny do wytworzenia serotoniny, hormonu poprawiającego humor. Tryptofan jest aminokwasem, a więc wchodzi w skład białka, którego nie ma w mlecznej czekoladzie i innych kiepskiej jakości słodyczach. I dlatego te nie poprawią Twojego humoru. Co najwyżej „zamulą” Cię.
3. Tylko najlepszej jakości
Jeśli zastosujesz się do punktu pierwszego, okaże się, że kupujesz tylko produkty z wyższej półki. A te są drożdże. Czekolada, która zawiera 70% kakao jest nawet 3 razy droższa od mlecznej. Swoją drogą to zabawne, że można kupić „czekolady”, które kosztują mniej niż 2 zł. Bardzo jestem ciekawa, kto dokłada do tego interesu, albo jaki syf tam wrzucają. Za pewne jeśli masz wydać więcej, będziesz wolała kupić mniej. Zamiast dwóch tabliczek czekolady – jedną. I słusznie. Chociaż producenci słodyczy lepszej jakości już zadbali o to, żebyś nie zjadła za dużo. Zwykle takie produkty zapakowane są w mniejsze opakowania. A to oznacza mniej kalorii za jednym posiedzeniem!
4. Pierwsze ciastko smakuje tak samo jak drugie
Co tu więcej pisać. Podobnie rzecz ma się z domowymi wypiekami i czekoladą. Pierwszy kawałek smakuje tak samo jak drugi. Jeśli chcesz coś spróbować, to weź tylko jeden kawałek. Przegryzaj powoli i dokładnie, skup się na smaku, na tym, co czujesz. To jest naprawdę wystarczające. Nie musisz co chwila sięgać ręką do paczki po kolejny smakołyk, żeby stwierdzić, że coś naprawdę jest smaczne!
Niestety, ta zasada stoi w sprzeczności z inną – łatwiej odmówić pierwszego ciastka niż kolejnego. Jeśli wolisz nie jeść wcale niż zjeść tylko jeden kawałek, po prostu zrób tak, jak czujesz. Jednak postaraj się nauczyć delektować nawet niewielką porcją czegoś dobrego, bo to na dłużą metę jest zdrowsze. Dla Twojej psychiki.
5. Ten jeden dzień
Wiele osób praktykuje słodkie weekendy. Moim zdaniem bardziej ludzkie od czekania z utęsknieniem na piątek, sobotę lub niedzielę, byle włożyć coś słodkiego do ust, jest ustalenie sobie konkretnej ilości, którą chcesz zjeść w ciągu tygodnia. Jeśli założysz, że będą to dwie porcje, np. 4 kostki czekolady i garść rodzynek w czekoladzie, to możesz ich zjedzenie dopasować do Twojego rozkładu tygodnia i samopoczucia. Może właśnie jesteś przed okresem i masz niesamowitą ochotę na coś słodkiego w środę i czwartek (o tym, dlaczego jesz więcej w okolicach okresu pisałam w innym artykule: klik). Zjedz swoje dwie porcje i nie miej wyrzutów sumienia. Zasada dwóch porcji w tygodniu ma też swoją drugą zaletę, że bardzo często się o niej po prostu zapomina. Od razu napiszę, że niezjedzone porcje nie kumulują się!
No dobrze, a co z sytuacją, kiedy nie chcesz jeść gorzkiej czekolady, tylko po prostu masz ochotę zjeść pół słoika Nutelli? Najpierw zawsze zastanów się, dlaczego czujesz, że musisz to zrobić. Być może ta Nutella wcale nie zaspokoi Twojej potrzeby i szybko przerodzi się w czekoladę, chipsy, solne orzeszki. I to jeszcze wszystko na raz.
Jeśli sporadycznie zdarza Ci się najeść do syta słodyczami, to jeszcze nie koniec świata! Po prostu następnego dnia zjedz trochę mniej i wszystko szybko wróci do normy. Gorzej, gdy regularnie co jakiś czas objadasz się słodyczami do syta, a później tygodniami katujesz się restrykcyjną dietą lub nadmiernymi ćwiczeniami. Jesteś na dobrej drodze do zepsucia swojego organizmu.
Nawet jeśli jesteś na diecie, możesz pozwolić sobie na słodycze. Czy tak właśnie robisz? Czy w trakcie odchudzania unikasz wszystkiego co słodkie w obawie, że jeden kawałek czekolady uruchomi lawinę obżarstwa?
* co nie znaczy, że już do końca życia nie możesz zjeść ani jednej frytki! Wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich ilościach.źródło zdjęcia:
Photo credit: Clint__Budd / Foter / CC BY
Photo credit: Clint__Budd / Foter / CC BY