Zaznacz stronę

Pyszne, czerwone maliny za chwilę będą tylko wspomnieniem. Radzę, jak najlepiej wykorzystać ich wszystkie cenne właściwości.

W malinach warto zwrócić uwagę na trzy jej składniki. Choć ten ostatni raczej powinnam nazwać częścią, a nie składnikiem…

Po pierwsze – antyoksydanty.

Po drugie – kwas elagowy.

Po trzecie – olej z pestek malin.

Antyoksydanty to związki, które chronią organizm m.in. przed procesem starzenia. Maliny, jak wszystkie owoce jagodowe (więcej o nich i antyoksydantach – klik, jeszcze więcej – klik), zawierają pokaźną dawkę przeciwutleniaczy. Przykładem jednego z nich jest kwas elagowy, o którym napiszę więcej słów, ze względu na jego wyjątkowe właściwości.

Kwas elagowy jest bardzo prostym związkiem, ale o ogromnej sile działania. Już wiele badań potwierdziło jego skuteczne działania w walce z nowotworami. Naukowo potwierdzono jego skuteczność w zwalczaniu raka płuc i wątroby. 

Chyba każdy słyszał o tym, że na nie ma nic lepszego na przeziębienie niż syrop z malin. Coś w tym jest, o ile oczywiście, pijesz syrop/sok z malin, bo większość tych ze sklepu malinami tylko pachną (pisałam o tym jakiś czas temu – klik).

Za wzmocnienie odporności odpowiadają właśnie antyoksydanty, ponieważ mają one także  m.in. właściwości przeciwwirusowe. Dodatkowo w malinach znajduje się leczniczy cynk. Ta mieszanka sprawia, że maliny naprawdę są naturalnym lekarstwem.

Ale, co bardzo istotne, nie wszystkie przetwory z malin będą miały zdrowotne właściwości. Antyoksydanty są grupą związków stosunkowo odporną na działanie czynników zewnętrznych, co nie oznacza, że wytrzymają wszystko. Istnieją jedynie trzy sposoby na przetworzenie malin, które nie tylko zachowają taki sam poziom tych dobroczynnych związków, ale nawet mogą prowadzić do zwiększenia ich aktywności. Są to:

– łagodne ogrzewanie,

– mrożenie

– fermentacja alkoholowa.

Domowe soki malinowe zwykle nie gotuje się więcej niż 15 minut. Pamiętam, że moja babcia gotowa sok tylko przez ok. 5 minut, a po przecedzeniu tylko podgrzewała go, pilnując, żeby się nie zagotował. Być może są też inne metody przygotowania, ale wydaje mi się, że jeśli zamknąć się w 15 minutach, to raczej starty przeciwutleniaczy będą niewielkie.

Natomiast konfitury i dżemy malinowe niestety właściwości wspomagających odporność nie mają, bo zwykle gotuje się je przez kilka godzin. Nawet dodatek pektyn, który skraca czas przygotowania, wymaga zagotowania i podtrzymania tego procesu przez kilkadziesiąt minut.

Czym jest mrożenie i fermentacja alkoholowa chyba nie muszę pisać. Na pewno warto wspomnieć, że alkohol zwłaszcza w dużych ilościach, powoduje zwiększenie produkcji wolnych rodników. Dlatego jeśli sięgasz po nalewkę malinową, to ostrożnie, bo może się okazać, że jej antyoksydancyjne właściwości idą na walkę z wolnymi rodnikami, które powstały przez spożyty alkohol!

Na pewno, zastanawiasz się, o co chodzi z zastąpieniem kremu z filtrem malinami. Odpowiedź jest prosta. Olej z pestek malin.

Tak, istnieje taki cudo. I to wcale nie jest przesadzone określenie, bo w tym oleju niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), czyli te, których organizm nie potrafi wytworzyć samodzielnie, stanowią ponad 80% składu! Niestety, nie znalazłam nigdzie informacji, czy można go spożywać, ale na pewno nadaje się do celów kosmetycznych.

Na pewno nikogo nie zdziwi, że doskonale nawilża skórę, w końcu to olej. Ale mnie bardzo zaskoczył fakt, że chroni przed działaniem promieniowania UV. To oznacza, że można go stosować zamiast kremu z filtrem. Podobno lepszy jest od filtrów mineralnych, nie wspominając o chemicznych, nawet do skóry wrażliwej.

Jeszcze nie miałam przyjemności spróbować, czy rzeczywiście działa, ale jedna z moich pacjentek, której dziecko choruje na atopowe zapalenie skóry stosuje olej z pestek malin i twierdzi, że działa! Cóż, nie zapowiada się, żeby lato prędko nas opuściło, mam nadzieję, że dane mi będzie spróbować na sobie!

Jakie przetwory z malin najchętniej spożywasz? A może stosowałaś kiedyś olej z pestek malin?

P.S.

Kolejny wpis ukaże się wyjątkowo w piątek, zamiast w czwartek.  I pod zupełnie innym adresem….

Szczegóły wkrótce na profilu FB! 🙂