Podobno nieważne, jak o Tobie mówią. Byleby mówili. A o cukrze mówi się ostatnio bardzo dużo. I zwykle nie są to pochlebne opinie.
Czekolada, ciasto, owoce – to produkty, w których cukier jest spodziewanym gościem. Wędliny, sery żółte i ostre sosy? Już niekoniecznie, a jednak i tam ten składnik pojawia się. Wytłumaczę Tobie, skąd na moim blogu tyle wojny z cukrem. Najpierw jednak przyjrzyjmy się, jak to się stało, że ludzkość pokochała cukier i co z tego wynika?
Cukier jako dobro luksusowe
Wiele tysięcy lat temu, gdy kształtował się genom człowieka, cukier był dobrem luksusowym.
Znajdował się on przede wszystkim w owocach, a ich słodycz była dla pierwszych ludzi oznaką, że ten produkt nie jest trujący. Z biegiem lat w naszych mózgach wykształciło się bardzo silne powiązanie, że to, co słodkie jest bezpieczne. Ludzki mózg nauczył się preferować smak słodki. Obecnie każde dziecko, które przychodzi na świat ma już wrodzoną preferencję do właśnie tego smaku.
Ewolucja chyba nie podejrzewała, że to, co było towarem deficytowym bardzo szybko stanie się powszechnie spożywanym. Owców nie musimy szukać po lesie, wystarczy, że wracając z pracy wstąpimy do warzywnika na rogu. Nie wspominając już, że owoce, które kupujemy dzisiaj są bogatsze w cukier niż te z paleolitu, a nawet sprzed kilkunastu lat…
Ale cukier to nie tylko owoce.
Co raz więcej cukru, coraz taniej…
Ostatnie kilkadziesiąt lat to prawdziwa rewolucja cukrowa! Do której na pewno nie zdążył się przystosować nasz organizm, ciągle postrzegający cukier jako dobro luksusowe.
A cukru w produktach spożywczych pojawia się coraz więcej. Prawdziwym przełomem było wprowadzenie na rynek amerykański bogatego we fruktozę syropu z kukurydzy. Znanego też pod nazwą syropu glukozowo-fruktozowego. Cukier staniał. A skoro jest tani i jeszcze poprawia smak produktu, to dlaczego by nie zacząć dodawać go do wszystkiego?
Cukier jest wszędzie!
80% produktów, które możesz kupić w sklepie zawiera w swoim składzie cukier. Ostry sos, ketchup, pieczywo, wędliny, słone przekąski, śledzie, konserwy… Ostatnio w Lidlu można było kupić krewetki z cukrem!!!
W XXI jemy często nieświadomie „ze zdrowymi” produktami takie ilości cukru w ciągu roku, jakich człowiek pierwotny nie zjadł w ciągu całego swojego życia! A to ma swoje konsekwencje, bo jak wspominałam na początku, zmiana ludzkiej diety nastąpiła bardzo szybko. Za szybko, żeby nasz genom przystosował się do nowego sposobu żywienia – bogatego w cukier.
Jakie ma to konsekwencje?
Uzależnienie od żywności, a może uzależnienie od cukru?
Całkiem niedawno nagrywałam wypowiedź dla radia o uzależnieniu od żywności. Miałam skomentować wyniki badań amerykańskich naukowców, którzy stworzyli listę najbardziej uzależniających produktów spożywczych. Wygrała pizza. Według amerykańskich naukowców to wszystko wina sera, a konkretnie jego frakcji kazeinowej, z której w organizmie człowieka powstają uzależniające kazomorfiny.
Sprawdziłam, że badanie wpływu kazeiny na mechanizm uzależnienia odbyło się tylko na zwierzętach. A takich wyników nie wolno bezpośrednio przenieść na ludzi. Czy ser uzależnia? Być może. Jednak dla mnie o wiele bardziej przekonująca jest teoria, że z pizzy najbardziej uzależnia cukier.
Są setki badań naukowych, które pokazują, jak silny jest to mechanizm. Ale skąd w pizzy cukier? Biała mąka zawiera prawie tyle cukrów prostych, co słodycze. Sos – na pewno z cukrem. Inne dodatki na pizzy też zawierają cukier.
Wygląda na to, że nieustanna ochota na jedzenie, nie tylko pizzy, ale także innych przetworzonych produktów, wynika z tego, że zawierają one uzależniający cukier. To moja hipoteza, którą zbudowałam na podstawie m.in. rozmów z pacjentkami. Największym problemem dla większości z nich jest podjadanie (nieustanna ochota na jedzenie), a już zwłaszcza słodyczy.
Co naprawdę zapycha tętnice?
Nie bez znaczenia jest też fakt, że cukier, a nie tłuszcz jest główną przyczyną chorób układu krążenia. Zaskoczona? Pewnie jak większość. Bo od lat 50. ubiegłego wieku powtarzają to wszystkie największe ośrodki naukowe. A czy one mogą się pomylić?
Hipotezę o tym, że tłuszcz podnosi poziom cholesterolu wysunął Ancel Keys, który opublikował wyjątkowe badanie „Seven Country Studies”. W tym badaniu pokazał siedem krajów, w których wraz ze wzrostem spożycia tłuszczu, wzrastała liczba zachorowań na choroby naczyniowe. Niestety, dzisiaj wiemy, że pan Keys naciągnął swoje wyniki, tak, aby pasowały mu do hipotezy. Dysponując danymi z ponad dwudziestu krajów, wybrał tylko siedem, które wpisywały się w założenie „dieta uboga w tłuszcz równa się niski poziom cholesterolu”. A tak się składa, że uwzględniając wszystkie dane wniosek nie może być taki prosty.
To widać na poniższej rycinie. Po lewej stronie cudowna siódemka pana Keys’a. Patrząc na te dane widzimy, że im więcej tłuszczu w diecie, tym większy problem z chorobami układu krążenia. Po prawej stronie widać, że ta zależność nie jest już taka oczywista.
Najbardziej oczywistym przykładem jest tutaj Francja (numer 8 na rycinie z prawej strony). Chyba każdy słyszał o paradoksie francuskim. Wysokie spożycie tłuszczu wśród Francuzów nie sprawia, że umierają oni na zawały. Paradoks! Niegdyś mówiono, że ich serca chronione są przez resweratrol z czerwonego wina, którego przecież Francuzi nigdy sobie nie żałują. Tak się składa, że przyswajalność resweratrolu wynosi 2%, więc nie ma żadnego znaczenia jako przeciwutleniacz chroniący organizm przed chorobami układu krążenia.
Co tak naprawdę chroni mieszkaniowców Francji? Niskie spożycie węglowodanów.
Cholesterol LDL, który zapycha tętnice powstaje z cukru, głównie fruktozy, której jemy teraz dużo więcej niż kiedyś ze względu na wcześniej wspomniany syrop glukozowo-fruktozowy.
Co więcej, wysokie spożycie cukru prowadzi do wystąpienia hiperglikemii, czyli wysokiego poziomu cukru we krwi. W dłużej perspektywie taki podwyższonym poziom prowadzi do odkładniu się cholesterolu w ścianach tętnic powodując ich zwężenia. A to już prosta droga do rozwoju choroby wieńcowej, niedotlenienia kończyn i zawału.
W latach 60. ośrodki naukowe wypowiedziały wojnę tłuszczowi. Od tego czasu liczba ludzi otyłych podwoiła się. Wzrosła też liczba przypadków serowo-naczyniowych. Kto jest prawdziwym winowajcą? Cukier. Im szybciej wyrzucisz go ze swojej diety, tym lepiej!
W związku z artykułem mam pytanie, które produkty teoretycznie nie zawierające w swoim składzie
cukru mają go najwięcej?
Jerzy, przyznam się, że za bardzo nie rozumiem, jaki jest sens Twojego pytania. Czy chodzi Ci o produkty, które (tak jak np. ketchup) nie powinny zawierać cukru? Jeśli możesz doprecyzować swoje pytanie, to chętnie na nie odpowiem! 🙂
Dokładnie o to mi chodzi, kupując przykładowy ketchup mało kto spodziewa się że jest w nim cukier. Ludzie są przekonani, że cukier znajduje się w słodyczach i tym podobnych produktach, pytam o takie które mają go w sobie najwięcej a mieć teoretycznie nie powinny.
Trudne pytanie. Przyznam, że nie znam na nie odpowiedzi… Z resztą nie wiem, czy ktoś w ogóle prowadził jakieś badania na ten temat. Ze swojego doświadczenia mogę tylko napisać, że czasem ilość cukru jest zaskakująca i po prostu nie mam innej rady, jak czytanie etykiet.
Cukier zatyka nam tetnice? prosze poczytac o wapniu w zylach…
Wapń stabilizuje blaszkę miażdżycową, ale nie przyczynia się do niej powstania. Proszę poczytać, z jakich składników pokarmowych wytwarzane są lipoproteiny VLDL, które mają w tym największy udział. Pomijając już, że „zatykanie tętnic”, nie ma nic wspólnego z żyłami.
Badania jakie przeprowadzano od początku obecnego wieku w USA wskazują ze nadmierne spożycie węglowodanów zwiększa wielokrotnie ryzyko miażdżycy, kiedy redukcja przeciwdziała.
Najnowsze badania do których dotarłem wskazuja ze zmiany miażdżycowe i zwapnienie w żyłach postępuje w sposób następujący:
1) stany zapalne organizmu i uszkodzenia żył,
2) bialka a zwłaszcza LDL przyczepia sie do ścian żył co jest prawdopodobnie próba naprawcza powstałych uszkodzeń,
3) zła dieta powoduje nadmiar wapnia i niedobór witaminy k2-mk7 powstałej często na wskutek fermentacji powoduje osadzanie sie wapnia w żyłach.
Picie wód wysokozmineralizowanych pogarsza sytuacje bo dostarcza dużo wapnia.
Są badania wskazujące na pozytywne efekty diety z silny ograniczeniem węglowodanów i jednoczesna mocną suplementacja witamin grupy B, zwiekszonych dawek K2-mk7, i ograniczeniu spożycia wapnia. Taka dieta często doprowadzała do cofania zmian miażdżycowych. W trakcie kolejnych badań zwiększono dawkę tych witamin kilkukrotnie, ale wtedy poza poprawa stanu pacjenta znacząco wzrosła ilośc wylewów krwi do mózgu. Dalsze Badania wstrzymano. Po raz kolejny sie okazało ze jak to często bywa – nadmiar szkodzi.
Miałam niedawno wykład na temat ciąży i żywienia, na którym dowiedziałam się, że ogromny wpływ na to, co dziecko będzie lubiło jeść ma żywność, którą przyszła mama najczęściej spożywa podczas ciąży. Dlatego niekoniecznie każde dziecko musi urodzić się z wrodzoną preferencją do smaku słodkiego 😉
Zosiu, masz rację – to, co je kobieta w ciąży wpływa na to, co dziecko będzie lubiło później jeść. Chociaż to nie jest taka prosta sprawa, bo z czasem na nasze wybory żywieniowe wpływają również, chociażby rówieśnicy. A ta preferencja smaku słodkiego wynika z milionów lat ewolucji, która nas ukształtowała. Oczywiście, u jednych ludzi jest ona bardziej widoczna, u innych mniej. Jednak zawsze jeśli niemowlęciu podasz roztwór z cukru, to ono się uśmiechnie i zareaguje na niego pozytywnie, nie ważne, czy jego mama jadła w ciąży słodycze czy nie. Z resztą w dzisiejszych czasach trudno jest uniknąć spożywania cukru w ogóle.
Czyli wynika z tego, że jeżeli chcemy jeść produkty bez cukru, to wszystko powinniśmy wytwarzać sami…
Bez przesady 🙂 Nie mniej warto zwracać uwagę na skład produktów, bo czasem zdarzają się dobre zamienniki bez cukru. No i ważne jest też jego ilość.
Brawo Pani Justyno!
Wreszcie pierwszy artykuł na tym portalu z którym sie w pełni zgadzam, niestety ale niskotłuszczowe przyczyniają sie do spożycia większej ilości węglowodanów i cukrów prostych. Tłuszcze nie szkodzą co potwierdza wiele badań, jesteśmy niejako zaprogramowani do spożywania warzyw i tłustego mięsa. Cukier jest czymś co w naturze niezwykle rzadko występuje.