Jesz nie dlatego, że stresujesz się. Ale dlatego, że nie umiesz radzić sobie ze stresem. Sprawdź, co robić, żeby jeść mniej w trudnych sytuacjach.
Zawsze, gdy spotykam się pierwszy raz ze swoją pacjentką, zadaję pytanie, jak reaguje na stres. To pytanie nie jest po to, żeby ułożyć dietę na czas stresu, ale żeby sprawdzić, czy będziemy musiały pracować nad sposobami radzenia sobie ze stresem.
Jeśli należysz do osób, którym stres zawiązuje żołądek na supełek, to gratulacje! Jesteś w mniejszości. Ciągle większość z nas zajada swoje kłopoty. Około trzech czwartych społeczeństwa sięga po przekąski, gdy terminy gonią, nic się nie układa, a nawet wtedy, gdy w otoczeniu panuje hałas. Ten ostatni też jest czynnikiem stresogennym.
Badacze wysunęli pewną hipotezę. Mianowicie, organizmy tej większości mylą stan zagrożenia z uczuciem głodu. A przecież jeśli jesteś głodna, to musisz jeść! Tylko, że to nie jest głód proporcjonalny do Twojej fizjologii, ale nadmuchany pod wpływem stresu.
Poza tym, jedzenie jest łatwo dostępne. Można je kupić wszędzie, 24 godziny na dobę, przez siedem dniu w tygodniu. Co więcej jest relatywnie tanie, na przykład w porównaniu do nowej sukienki, kosmetyków, nie wspominając już o technologicznych nowinkach, których zakup pozwala odprężyć się.
Nic dziwnego, że wiele z nas nauczyło się, że jedzenie pomaga rozładować stres. Nie będę ukrywać, że ja też miałam z tym problem. Chociaż trochę w inną stronę, kiedy stres opadał czułam, że muszę nadrobić swoje braki energetyczne. Jak to robiłam, to pewnie się domyślasz.
Prawdą jest, że walczyć ze stresem za pomocą jedzenia uczą nas już nasi rodzice, gdy jesteśmy jeszcze małymi, nic nie świadomymi bobasami. Która kobieta, nie daje w pierwszej kolejności swojemu kwilącemu dziecku butelki z ciepłym mlekiem, choć tak naprawdę czuje się ono samotne, jest mu zimno, albo trzeba zmienić pieluszkę. Podobno, matka potrafi nauczyć się rozpoznawać płacz dziecka i dzięki temu wie, czy jest głodne, czy chodzi o pieluchę. Naprawdę, szanuję wszystkie matki, bo sama nią nie jestem, ale nigdy nie zaszkodzi sprawdzić, czy rzeczywiście dobrze myślisz, zamiast strzelać w ciemno, czego potrzebuje Twoje dziecko.
Czy jedzenie pozwala walczyć ze stresem?
Odpowiedz jest jedna i brzmi krótko: NIE.
Napiszę więcej, jedzenie może być przyczyną kolejnych stresów. Jeśli zajadasz każdą nerwową sytuację, prawdopodobnie już teraz masz problem z nadwagą. A czy to nie jest dla Ciebie powodem stresu?
Oto kilka pomysłów, jak można choć trochę zniwelować działanie stresu na apetyt.
1. Działaj!
Jeśli zamiast skupiać się na rozwiązaniu swojego problemu, myślisz o tym, w jak trudnej sytuacji się znalazłaś. Albo o tym, jak bardzo Ci ciężko, jak się boisz, jak czujesz się samotna, za chwilę na pewno otworzysz lodówkę. Na której oczywiście się nie skończy. Badania pokazują, że im bardziej skupiasz się na tym, jak Ci źle, tym zjesz więcej. Zamiast użalać się nad sobą, przygotuj plan działania. To bezradność i inercja wywołują w nas uczucie niepokoju, gdy zaczynasz działać okazuje się, że to było łatwiejsze niż myślałaś.
2. Jedz różnorodnie!
Gdy się stresujesz jesz więcej, nie tylko dlatego, że organizm został tego nauczony, ale także z przyczyn fizjologicznych. Sytuacja stresowa może doprowadzić do niedoboru składników pokarmowych: magnezu, witaminy C i E, serotoniny.
Z magnezem to w ogóle jest ciekawa sprawa, bo nie tylko w trakcie stresu jego wydalanie jest zwiększone, ale również sam stres zwiększa zapotrzebowanie na magnezu. Tworzy się zatem takie błędne koło. Dlatego powinnaś jeść różnorodnie. Im bardziej będzie urozmaicona Twoja dieta, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że czegoś Ci zabraknie. Opieraj swój jadłospis przede wszystkim na produktach najmniej przetworzonych.
3. Ruszaj się!
Jak to jest, że niektórzy nic jedzą, a tyją? Być może jest to spowodowane tym, że pod wpływem stresu komórki tłuszczowe są bardziej aktywne, przepływa przez nie więcej krwi. A że w niej znajduje się glukoza, tym samym nasilony jest proces wytwarzania tłuszczu. Rozwiązanie? Aktywność fizyczna. Jeśli zaczniesz się ruszać, nawet nie chodzi o ćwiczenia na siłowni, ale po prostu ruch, glukoza będzie trafiać w pierwszej kolejności do mięśni, a nie tkanki tłuszczowej.
4. Gdy jesteś zła, jedz węglowodany!
Ale nie cukry proste, tylko węglowodany złożone. Bo skrobia zawarta w ciemnym pieczywie działa tak samo jako cukry proste ze słodyczy, tylko że dłużej. A dlaczego właśnie węgle, a nie białko czy tłuszcz?
Stres przyspiesza rozpad serotoniny, co odbieramy jako chęć na węglowodany. Jeśli zjesz coś słodkiego, natychmiast trzustka zacznie wydzielać insulinę. A ta z kolei sprawi, że poziom aminokwasów we krwi zmaleje. Z jednym wyjątkiem – tryptofanu. Jego poziom rośnie, co umożliwia mu przedostanie się do mózgu, dzięki czemu poprawia Twój nastrój. Gdybyś zjadła do tego kotleta, humor na pewno by się nie poprawił. Białko blokuje tryptofanowi drogę do mózgu. Podobnie rzecz ma się z ciastkami z kremem. Mamy na nie ochotę, bo pod wpływem stresu wydzielają się hormony, które zmuszają nas do poszukiwania pokarmów węglowodanowo-tłuszczowych. Niestety, jest to błędne koło, bo tłuszcz zakłóca czynność układu obrony przeciwstresowej. I zamiast ochoty do działania, czujesz się ociężała i senna.