Która z nas nie odchudzała się choć raz? A której z nas udało utrzymać się niższą masę ciała? No właśnie.
Problem ten nie dotyczy tylko kobiet, mimo że panowie rzadziej są na diecie (w końcu – wszystko co robisz, rób na masę!), ponad 90% osób rozpoczynających dietę wróci szybko do wagi wyjściowej, albo nawet wyższej.
W ogóle nie za bardzo lubię słowo „odchudzanie”, bo ma ono wydźwięk czasowy, w końcu nie można robić tego całe życie! Dlatego dla większości z nas, okresy ścisłej diety przeplatają się z czasem, gdy beztrosko sobie folgujemy. Zdecydowanie wolę słowo „zmiana”, bo to właśnie ono pokazuje, o co tak naprawdę w odchudzaniu chodzi.
Trudno jest utrzymać wymarzoną sylwetkę, gdy popełnia się kilka kluczowych błędów:
- myśli się o odchudzaniu jako restrykcyjnej diecie, po której wreszcie będzie można się nażreć!
- wagę stawia się za jedyny wyznacznik swoich postępów
- chudnie się szybko, przez cały czas
- koncentruje się tylko na „zdrowej” żywności
- nie patrzy się na efekty, które już są
Oto tylko kilka moich rad, jak możesz dokonać ZMIANY:
Zmień swoje podejście
Pisałam to już wielokrotnie. Twoja waga siedzi w głowie! Po raz kolejny w ciągu dnia otwierasz lodówkę, chociaż bardzo dobrze wiesz, że wcale nie jesteś głodna. To silniejsze od Ciebie. Ale jeśli wsłuchasz się w głąb siebie, okaże się, że zjadasz kolejną kanapkę tylko, dlatego, że czujesz się smutna, samotna, szczęśliwa, znudzona… ale na pewno nie głodna.
Żywność jest po to, żeby zaspokajać nasz głód. Oczywiście, pełni również funkcje towarzyskie – świętujemy jedząc (patrz zbliżające się święta), wyrażamy tak miłość (kto to wymyślił, przez żołądek do serca?), a nawet żegnamy bliskich (no bo, na co nieboszczykowi stypa?). Kluczem jest wypracowanie takiego podejścia, żeby życie nie kręciło się wokół jedzenia. Nie ma nic przyjemniejszego od zjedzenia czegoś dobrego z kimś bliskim, ale obsesyjne patrzenie na zegarek i oczekiwanie na następny posiłek, sprawia, że Twoje życie kręci się właśnie wokół jedzenia! To na pewno nie pozwoli schudnąć, raczej popaść w psychozę…
Rób to | Zamiast tego |
Na
początku zmiany przydaje się dzienniczek, zapisujesz w nim wszystko, co jesz, ale także,jak ćwiczysz, jak się czujesz, za co jesteś wdzięczna, jakie masz plany. Taki trochę notatniczek-pamiętniczek. W chwilach zwątpienia – świetny motywator, a przy okazji zapis Twojej wygranej |
Przeczekaj głód – chyba największa głupota, jaką
słyszałam! Jeśli jesteś głodna, to jedz, ale najpierw upewnij się, że tak jest w rzeczywistości. Np. zapisz w dzienniku, jak się czujesz, zobacz, kiedy ostatnio jadłaś, napij się wody. I zadaj sobie pytanie, czy jesteś głodna, po 10-15 minutach. |
Musisz
zacząć planować swoje posiłki, to pomoże Ci nauczyć się rozpoznawać głód. Jeśli zrobisz to z kilku dniowym wyprzedzeniem, zmieścisz wszystko, na co masz ochotę w rozsądnych ilościach |
Mam na coś ochotę, jem to. Nie byłoby w tym nic złego,
gdyby to nie trzeci baton w ciągu dzisiejszego dnia. Jeśli czujesz, że coś za Tobą chodzi, zapisz to do swojego planu żywieniowego, już sama myśl, że jutro lub po jutrze to zjesz, uspokoi Cię |
Masa ciała to nie wszystko!
Codzienne ważenie, może być motywujące. Miło jest widzieć siebie coraz mniej. Tylko, że waga nie spada zawsze tak szybko, jakbyśmy chciały. Jednego dnia ważymy więcej, drugiego mniej,a trzeciego jest bez zmian. Na początku zmiany można ważyć się codziennie, później stopniowo zmniejszać częstotliwość. Ale nie można zapominać też o innych sposobach kontroli postępów, chociażby starego, poczciwego centymetra krawieckiego. Przyda się też analiza składu ciała, którą można wykonać za kilkanaście złotych, a często nawet za darmo, chociażby na siłowni. I u mnie też 🙂
Rób to | Zamiast tego |
Patrz
i podziwiaj siebie! Możesz ważyć się tylko raz w tygodniu. Podobnie z mierzeniem się, analizę składu ciała też można robić raz na tydzień, ale równie dobrze raz na miesiąc. Zapisuj wyniki z danego tygodnia. I patrz, jak krzywa pikuje w dół |
Na codzienne ważenie pozwalam do maksymalnie 4
tygodnia zmiany. Później, co raz rzadziej. Chyba nie chcesz do końca życia wchodzić na wagę? |
Przymierzaj
ubrania i rób zdjęcia! Pamiętasz te spodnie, w które nie możesz się wcisnąć od dwóch lat? Nie chowaj ich na dnie szafy. Po prostu załóż i zrób zdjęcie. Zobaczysz, za miesiąc będzie łatwiej je wcisnąć, i to nie dlatego, że się rozciągnęły. Dokumentuj swoje postępy. |
Kupowanie
za małych ubrań w celach motywacyjnych – to najlepsza droga do starty pieniędzy. Jaka jest pewność, że w tej sukience będziesz dobrze wyglądać za miesiąc, pół roku, rok…? Nie wiesz tego! A ona wisi w szafie i mówi Ci, że ciągle wyglądasz nie tak, jak powinnaś. Metoda ze starymi ubraniami jest lepsza, bo w nich już wyglądałaś dobrze! |
Zrób test sprawnościowy, ale taki dostosowany do Ciebie.
Wejście na II piętro po schodach było nie możliwe? Tak, ale miesiąc temu. Dzisiaj już dajesz radę! Jeszcze kilka tygodni temu godzinny spacer męczył Cię, jak maraton? Tak, ale dzisiaj spróbujesz przetruchtać początkowy odcinek i okaże się, że można! |
Obsesyjne zastanawianie się, czy dam radę, czy podołam, tylko
sprawi, że nie zrobisz testu. Strach przed tym, co będzie, jeśli się nie uda, jeśli to II piętro to dalej Everest… Nie będziesz tego wiedziała, dopóki się nie spróbujesz! A jeśli nie podołam? Trudno, masz jeszcze 364 dni w roku, żeby spróbować ponownie! |
Im szybciej, tym gorzej
Jeśli mamy do zgubienia 40-50 kg, perspektywa odchudzania w tempie zalecanym przez dietetyków, bywa przerażająca! To, co najmniej rok ciężkiej pracy! Tylko, wiesz co? Nie znam nikogo, kto schudłby szybko i teraz cieszył się przez przynajmniej rok wymarzoną sylwetką. Oczywiście, to, że chudniesz w tempie max. 1 kg tygodniowo, nie gwarantuje, że będziesz już na zawsze szczupła. Ale prawda jest taka, im szybciej chudniesz, tym szybciej to do Ciebie wróci!
Anomalie
Spadek wagi jest przyjemny. To, że mieścisz się w stare ubrania jeszcze bardziej. Ale najbardziej przyjemne są komplementy i świadomość, że inni postrzegają Cię jako osobę wytrwałą, obowiązkową, systematyczną. Uważaj, aby nie popaść w pułapkę! Nie mam na myśli anoreksji, bo ona mimo wszystko występuje rzadziej niż ortoreksja. Co to takiego? Jedzenie tylko tego, co w naszym mniemaniu jest „zdrowe”. Wykluczanie wszystkiego, co ma choćby cień substancji dodatkowej, nie jest bio, eko i zawiera cukier lub sól. Niby nic w tym złego, że chcesz się odżywiać zdrowo, tylko że ortoreksja z czasem nie pozwoli spożywać Ci połowy produktów, które są niezbędne, a to jest już niebezpieczne dla zdrowia, bo może spowodować wystąpienie niedoborów.
Rób to | Zamiast tego |
Cukier
nie jest zły, sól nie jest zła, te wszystkie E nie też nie są złe! Chodzi tylko o to, żeby nie przesadzać z ilością. Nie musisz trzymać słodyczy w domu, ale jeśli masz ochotę na kawałek tortu na urodzinach, zjedz go! |
Uczenie wszystkich wokół, jak należy się prawidłowo
odżywiać i co jest dobre, a co złe, będzie Cię tylko frustrowało. Nie chcesz jeść glutenu Twoja sprawa, ale traktowanie tych, którzy to robią jest jako gorszych, odbije się na Twoim samopoczuciu. |
Czytanie
etykiet to ważna sprawa, jeśli chcesz wiedzieć, co rzeczywiście kupujesz. Rób to, ale… |
… pamiętaj,
że nie da się zrobić chleba bez soli, a w czekoladzie zawsze będzie cukier, choćby trzcinowy (chyba, że to 100% kakao). Czasem trzeba odetchnąć i zjeść czekoladę. Całą. I to mleczną. |
Najważniejszy moment
Naukowcy badając fenomen ludzi, którzy schudli i utrzymali niższą wagę, odkryli, że większość z nich rozpoczęła swoją walkę o szczupłą sylwetkę pod wpływem ważnego życiowego wydarzenia. Ciąża, ślub, przeprowadzka, to tylko niektóre z nich, często nawet nie dotykały kogoś bezpośrednio, np. ślub córki motywował ojca to utraty wagi, bo jak odprowadzić piękną pannę młodą do ołtarza, gdy samemu nie wygląda się dobrze?
Rób to | Zamiast tego |
Nie
jesteś w ciąży, nikt się nie żeni, nie zamierzasz przeprowadzić się – nie ma sensu rozpoczynać odchudzania. Jest! Ok, może wakacje to nienajlepszy pomysł. Ale jeśli Cię to zmotywuje, to czemu nie? Ja polecam zastanowienie się, czego naprawdę pragniesz: napisać książkę, wyjechać gdzieś, malować obrazy. Wybierz coś, co chcesz osiągnąć, ale wiesz, że potrzebujesz na to czasu lub środków, które musisz zebrać. To jest właśnie Twój najważniejszy moment! Dążysz do niego, a jednocześnie zmieniasz swoje żywienie. |
Nie czekaj, aż pojawi się w Twoim życiu coś wyjątkowego!
Bo każdy dzień jest taki. Czujesz, że masz ochotę z robić coś ze swoim życiem, działaj teraz! Nie od poniedziałku, nie od pierwszego, ale właśnie teraz! Nawet, jeśli czytając to właśnie zajadasz hamburgera. |
A na koniec…
Każdy kto oczekuje cudów w stylu: schudnę, a moje życie odmieni się, zgubię parę kilo, a znajdę miłość mojego życia, zrzucę oponkę, a znajdę lepszą pracę – nie osiągnie swojego celu. To nie życie się zmieni, nie miłość czy praca się znajdzie. Zrobisz to TY. Naucz się doceniać to, co już osiągnęłaś.
Czasem, żeby pójść do przodu, trzeba spojrzeć w tył!
Może nie znajdziesz miłości życia, ale wreszcie pojechałaś na safari. Może nie będziesz mieć lepszej pracy, ale zaprzyjaźnisz się z jedną z koleżanek, w końcu razem łatwiej znosić humory szefa. Dobrze brać od życia więcej, ale żądanie wszystkiego, co najlepsze, sprawi, że z niczego nie będziesz zadowolona.
Kiedy zmieniasz swoje nawyki żywieniowe, odkrywasz w sobie energię, której nie miałaś do tej pory. Bywa to trudne, męczące, żmudne, ale każdy dzień jest łatwiejszy, bo motywuje Cię do wytrwania w swoim postanowieniu.
Dzisiaj podzieliłam się tylko kilkoma radami, które budują mój autorski program zmiany nawyków żywieniowych. Wkrótce pojawi się więcej informacji!
Tak właśnie wygląda ZMIANA.