Czy znasz kobietę, która po zjedzeniu śniadania myśli już o tym, co zje na kolejny posiłek? Czy znasz kobietę, dla której najważniejsze jest, aby zawsze mieć gotowe do zabrania ze sobą lunch boxy? Czy znasz kobietę, która mówi „ciągle myślę o jedzeniu”? Jeśli tak, to podeślij jej ten artykuł! Znajdzie tutaj wskazówkę, jak uwolnić się od tych natrętnych myśli. 

Dieta jest ważna. To, co jesz wpływa na Twoje zdrowie i samopoczucie. To nie ulega żadnej wątpliwości. Ale sama przyznasz, że ciągłe myśli o tym, co zjesz i kiedy, ciągłe planowanie i brak czasu na cokolwiek innego, bo musisz stać przy garach, by ugotować obiady dla siebie, męża i dzieciaków, to nie jest nic fajnego. 

Tak samo, jak nie jest fajne to, że najważniejszy punkt dnia to poranne zważenie się. I gdy na wadze jest mniej niż wczoraj, to będzie super dzień. Ale gdy jest tyle samo, albo jeszcze gorzej – więcej niż wczoraj, to już masakra! Czujesz się beznadziejnie. 

Dlaczego ciągle myślisz o jedzeniu?

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie możesz być po prostu spoko babeczką, dla której jedzenie jest ważne, ale nie najważniejsze?

Przecież chcesz żyć zdrowo i odżywiać się dobrze, ale nie za cenę stawiania jedzenia na pierwszym miejscu! Chcesz być to pewną siebie i energii kobietą, która czuje się atrakcyjnie bez patrzenia na wagę. 

Chcesz mieć więcej spokoju i cierpliwości. Chcesz po prostu mieć satysfakcję z tego, co jesz, a jednocześnie dobrze wyglądać. To przecież takie proste! Dlaczego zatem Tobie się nie udaje? I dalej ciągle myślisz o jedzeniu, odchudzaniu, kaloriach…

Jedną z przyczyn, dla których tak się dzieje jest zaburzenie naturalnej fizjologii. A dokładnie gospodarki hormonalnej. Fizjologia jest naprawdę trudnym do pokonania przeciwnikiem. Ba! Uważam, że właściwie to nie da się jej pokonać. 

Dlaczego nie da się pokonać fizjologii?

Odczuwanie głodu i zachcianki są procesami sterowanymi przez fizjologię. Możemy na jakiś czas „oszukać” fizjologię. Spiąć się i z całych sił próbować zrobić coś wbrew niej, ale nie damy rady robić tego przez całe życie. 

To tak, jak z oddychaniem, które przecież też jest czynnością fizjologiczną. Możesz wstrzymać powietrze na pół minuty, minutę, może nawet na dwie. Ale w pewnym momencie wypuścisz powietrze i weźmiesz głęboki oddech. Fizjologia nie pozwoli na to, żebyś się udusiła. 

I tak samo jest z jedzeniem. Możesz nie dojadać przez tydzień, dwa… ale w końcu rzucisz się na te ciastka. Możesz stosować swoją nową dietę odchudzającą przez miesiąc, ciągle marząc o czekoladzie, ale w końcu to pragnienie będzie tak silne, że nie dasz już rady dłużej…

Jak z tego wyjść?

Pewnie zastanawiasz się, jak przestać ciągle myśleć o jedzeniu. Co zrobić, żeby fizjologia była po Twojej stronie?

Dwie najważniejsze wskazówki:

Sięgaj po odpowiednie jedzenie.

Wsłuchuj się w swoje ciało. 

Najczęstsze błędy, które powodują rozregulowanie hormonów odpowiedzialnych za powstawanie zachcianek, to zbyt duża ilość posiłków w diecie (nawet jeśli są małe), zbyt duża ilość łatwo-dostępnych węglowodanów, a za mała zdrowych tłuszczy. 

Jak zrobić to dobrze? – trzy prezenty dla Ciebie!

Jeśli jesteś ciekawa, jak wygląda anatyzachciankowa dieta, to przygotowałam dla Ciebie 3-dniowy plan żywieniowy. Możesz pobrać go tutaj. Zobaczysz, że to nie jest nic trudnego. A posiłki na takiej diecie są naprawdę satysfakcjonujące. 

Jeśli potrzebujesz wsparcia we wdrożeniu zaleceń antyzachciankowych, to mam dla Ciebie jeszcze dwie propozycje. W czwartek 30 stycznia o godz. 21.00 odbędzie się sesja na żywo ze mną. Na otwarcie sesji opowiem, jak pokonać zachcianki nie tylko poprzez zmianę diety, ale również na inne sposoby. Później będzie czas na zadawanie pytań. Na sesję trzeba się oczywiście zapisać. Możesz to zrobić tutaj. Udział w niej jest bezpłatny. 

A jeśli chcesz wiedzieć, jak wygląda dieta antyzachciankowa i przejść ją pod moim czujnym okiem, to zapraszam Cię do udziału w moim kursie on-line Dieta Antyzachciankowa. Dołączyć można jeszcze tylko do piątku 31.01, bo od poniedziałku już zaczynamy pracę! To jest pierwsza i ostatnia edycja w tym roku, czasu na dołączenie zostało już naprawdę niewiele. Klikając w guzik na dole, przeczytasz więcej o moim kursie. A jeśli dalej masz wątpliwości, to po prostu napisz do mnie, chętnie odpowiem na wszystkie pytania: justyna@justynamarkowska.pl

Dołączysz? 🙂   

 

Photo by bruce mars from Pexels