… ale nie! To przecież minął rok! Dopiero czy już?

Dokładnie rok temu pojawił się pierwszy wpis na blogu (nie liczą tego powitalnego). Pisałam wtedy o płatkach śniadaniowych. Ten artykuł przez dość długi czas królował w rankingu poczytności. Jeśli jeszcze go nie czytałaś , to zapraszam, bo aktualny jest nawet dzisiaj: klik.
Rocznica to dobry moment na podsumowanie i tworzenie planów na przyszłość. A przyszłość tę dopiero od niedawna widzę w jasnych kolorach. Bo zakładając bloga wcale nie miałam nadziei, że moje życie zawodowe ruszy z kopyta.
Po skończeniu studiów właściwie nie miałam pomysłu na siebie. Owszem, były rzeczy, które lubiłam robić, wiedziałam, że chcę się rozwijać w kierunku dietetyki, ale przez dwa lata nie mogła znaleźć satysfakcjonującej pracy w zawodzie.
Chodziłam na praktyki, staże, czasem pracowałam 3 miesiące, czasem krócej. Czułam, że nigdzie nie pasuję. Moi znajomi jeśli nie widzieli mnie dłużej niż 2 miesiące, to mogli być pewni, że pierwszą wiadomością, jaką się z nimi podzielę będzie moja nowa praca.
Czy nie byłam tym zmęczona? Byłam! I to jak… Ale najbardziej męczyło mnie, to, że nie mogę znaleźć swojego miejsca. Ciągle czegoś próbuję, ale to jeszcze nie to. Te poszukiwania trochę mnie przygnębiły. Miałam wrażenie, że wszyscy w około realizują się zawodowo, tylko nie ja.
Aż któregoś dania przyszło mi do głowy, że jeśli nikt nie stworzył miejsca pracy, które jest dla mnie odpowiednie, to może powinnam zrobić to sama? Rok temu zaczęłam pisać bloga, którego założyłam dużo wcześniej, ale po krótkim czasie porzuciłam, bo… w sumie nie wiem, dlaczego. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że coś się zmieni. Bo pisałam mało, i dopiero uczyłam się, że spotkania z Czytelnikami dają tak wiele. Choć najczęściej są to tylko spotkania wirtualne.
Tak, naprawdę przełom nastąpił dopiero w październiku. Zaczęłam pisać więcej, częściej, bardziej planować. Jeśli nie znasz mnie osobiście, to nie wiesz, że zawsze miałam słomiany zapał. Mnóstwo pomysłów, ale większość niezrealizowanych.
Blogując zauważyłam, że potrafię być systematyczna, i mogę narzucić sobie samodyscyplinę. Jakimś dziwny trafem udało zrealizować mi się, niektóre z moich planów, co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia! Nie będę ukrywać, że w dużej mierze, czerpałam wiedzę z Facebookowej grupy na „Po Nitce Ariadny”, w której kobiety prowadzące biznes w Internecie wspierają się, motywują, uczą. A wszystko pod okiem, specjalisty – Ariadny Wczling, która jest dla mnie mentorem. Grupę odkryłam przypadkiem na początku roku, i wierzcie mi, że zmiana szablonu bloga, newsletter, a nawet Disqus,w  którym możecie skomentować ten post, to zasługa dziewczyn z grupy!
Nie mogę zapomnieć, że pisanie bloga, to też moja wizytówka jako specjalisty z zakresu żywienia. W trakcie tego roku, byłam jeszcze na kilku rozmowach o pracę, mimo że wszystkie skończyły się fiaskiem (to chyba nie jest dobre słowo, po prostu nie wybrali mnie – co z perspektywy czasu, oceniam in plus), to potencjalni pracodawcy byli pod wrażeniem bloga. A niektórzy byli zaskoczeni, że wszystko, co jest na tej stronie zrobiłam sama, od początku do końca.
Wiesz mi, że nie jestem komputerową alfą i omegą i nigdy nie przypuszczałabym, że dowiem się, jak prowadzić stronę z technicznego punktu widzenia. Wydawało mi się, że moja artystyczna dusza, nigdy nie pokocha się z technicznymi, a co dopiero informatycznymi nowinkami. A jednak, moim przypadku sprawdziło się powiedzenie, że jeśli czegoś nie umiesz, po prostu się tego naucz! 
Kończąc ten tekst, chciałabym, żebyś wiedziała, że zawsze jest nadzieja. I jeśli Ty jesteś w takim momencie swojego życia, że kompletnie nie wiesz, co dalej, to nie licz na innych. Po prostu weź życie w swoje ręce. Nie marudź, że nie jest tak, jak byś chciała. Choć to jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu, po prostu rób to, co Ty uważasz za najlepsze dla siebie! Nawet jeśli ktoś powie Ci, że to bez sensu! To Ty nadajesz sens swojemu życiu!
P.S. 1
Chciałam mieć niespodziankę urodzinową dla wszystkich moich Czytelniczek i Czytelników. Ale nie zdążyłam. Przygotowuję swoją własną stronę internetową. Będzie to połączenie bloga, materiałów edukacyjnych i możliwości współpracy ze mną. Wyznaczyłam sobie nowy deadline  na 14 sierpnia. I jestem pewna, że do tego czasu pochwalę się tym, co stworzyłam samodzielnie. W końcu obiecałam przy wszystkich!
P.S. 2
To, co miało miejsce w przeciągu tego roku, nie byłoby możliwe, gdy by nie mój Mąż, który jeszcze rok temu nie był moim Mężem 🙂
Dziękuję Ci za to, że dajesz mi szansę rozwijać się, zlepiasz moje połamane skrzydła i jesteś zawsze, gdy Cię potrzebuję. Kocham Cię bardzo mocno!
P.S. 3
A co Ty robiłaś rok temu?