„Kupujesz pieczywo w Lidlu?! Ale przecież Ty jesteś dietetyczką!” Zawsze wtedy odpowiadam: Nie, nie jestem dietetyczką, tylko żywieniowcem, ale tak, kupuję pieczywo w Lidlu. Czasem. I nie ma z czego robić afery.
Bo swego czasu afera była. I to niemała. Kilka miesięcy temu wszyscy dowiedzieli się, że świeże i chrupiące pieczywo w Lidlu, ale też Biedronce, Tesco, Leclerc i innych supermarketach jest wypiekane z tzw. ciasta głęboko mrożonego.
Ludzie złapali się za głowy! Jak to?! Przecież widać, że w specjalnym pomieszczeniu za szybą pani Biedronkowa wrzuca do pieca jeszcze blade bułeczki, by przy dźwiękach przyjeżdżającej windy wypakować te już zarumienione. Wszystko dzieje się na naszych oczach. A więc jak to? Kłamstwo?! Żadne kłamstwo, kto umie czytać wiedział o tym już od dawna, bo informacja o użyciu ciasta głęboko mrożonego jest odpowiednio widoczna w każdym sklepie, w którym jest ono stosowane.
Ciasto głęboko mrożone to nic innego jak odpowiedź na potrzeby klientów! Kto z nas nie marzył o tym, żeby w niedzielę wieczorem kupić sobie świeżą bułeczkę? Pamiętam, że gdy byłam jeszcze małym dzieckiem, trzeba po pieczywo było pójść z rana, bo wypiekane było w jakiś porannych godzinach, najpóźniej gdzieś do południa. Popołudniu czekały na nas puste półki.
Pamiętam niesamowite kolejki do takich osiedlowych piekarni. I pana piekarza, całego w mące. Czasami widać go było przez szparę, jak zatrzymuje się na hali wypiekowej i czeka aż bułki odpowiednio wyrosną. Zdarzało się, że puszczał do mnie oko, co mnie niesamowicie zawstydzało, bo tylko mój Tata miał prawo puszczać do mnie oko! Tej piekarni już nie ma, chociaż oddałabym wiele, żeby móc kupić tam jeszcze pieczywo, które było ciepłe, mimo że nie raz stałam na mrozie, czekając na nie, bo na malutkiej powierzchni sklepu mieściło się tylko kilka osób. Na jej miejscu jest teraz sklep Wierzejki, połączony z piekarnią Putka.
Dlaczego już nie ma tamtej małej osiedlowej piekarni? Jeśli wszyscy chcemy jeść to świeże pieczywo, to przecież ona powinna w dalszym ciągu prosperować! I to, jak prosperować! Przecież pieczywo kupuję się najdalej co drugi dzień…
Nie każdy jednak chciał stać na mrozie po chleb. Być może pan piekarz nie puszczał oka do wszystkich. W każdym razie, kiedyś pojawił się, obok piekarni, Leader Price, później Tesco i co? Okazało się, że tam bardziej nam po drodze. Chociaż pieczywo z Tesco zawsze było obrzydliwe gumowate, to ludzie jakimś cudem je kupują. I to te „piekarnie” się rozwijają. Może ktoś mi podpowie, gdzie na Ursynowie można kupić pieczywo w piekarni, która wypieka je na miejscu? Jak za dawnych czasów. Bo ja nie znam żadnego miejsca….
Oczywiście, producenci chleba stworzyli metodą odroczonego wypieku, bo tak fachowo się ona nazywa, nie tylko dlatego, że konsument chciał mieć dostęp do świeżego pieczywa przez całą dobę, ale także dlatego, że kombinowali, co by tu zrobić, żeby jego produkcja była bardziej opłacalna. Pieczywo to produkt, który w największym stopniu jest marnowany. Również w sklepach. Część pieczywa, którą zamawiały sklepy, po prostu się nie sprzedawała i ze sklepu usuwali je chlebowi przedsiębiorcy, najczęściej na swój koszt. A to generuje straty. Przy okazji musieli rozdzielać swoich pracowników na kilka zmian. W tym na takie, które zaczynały się o 4 w nocy. Kiedyś to była norma, ale dzisiaj wszyscy chcemy pracować 8-16, albo dostać ekstra stawki za pracę w nocy.
Dzięki metodzie odroczonego wypieku, piekarze robią chleby od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16, a później je zamrażają i sprzedają do sklepów. No może już nie oni, ale inne osoby z ich firmy. Później wszyscy idą sobie do domu. A po drodze może jeszcze wpadną kupić świeże pieczywo. Bez kolejki. Przecież oto nam chodziło! Więc dlaczego „ujawnienie” tego procederu wzbudziło takie emocje w ludziach?
Czy to pieczywo rzeczywiście leży zamrożone przez 6 miesięcy? Tego nie wiem, ale leży pewnie tyle, dopóki nie kupi go jakaś Biedronka i nie wsadzi do swojego pieca. W Niemczech, konsumenci sami mogą kupić takie mrożone pieczywo i upiec je sobie w domu. Będzie świeże. Nikt z tego nie robi problemu.
Czy pieczywo z odroczonego wypieku ma gorszą wartość odżywczą niż tradycyjne? Nie, jest ona taka sama. Czy tak samo się przechowuje? Moim zdaniem bułki kupione w Putce, która szczyci się. że nie używa ciasta głęboko mrożonego, tak samo krótko zachowują świeżość, jak te z Lidla, czy Biedronki. Dokładnie przez jeden dzień….
Z resztą, kupienie dobrego pieczywa, to naprawdę trudna sprawa! Już o tym pisałam w Poradniku Zdrowego Zakupowicza.
Mnie bulwersuje zupełnie inny aspekt zakupu pieczywa. Nazwałaby go fenomenem wolnego dnia. Zwykle, gdy zbliża się jeden dzień wolny, ot chociażby niedawne święto Trzech Króli, w piekarni kolejka, jak po choinki od RMF FM. A ludzie wychodzą z co najmniej dwoma siatami wypełnionymi kilkoma rodzajami chleba, bułeczek takich i siakich. I po co to wszystko? Chyba tylko po to, żeby za dwa dni połowę z tego wywalić do śmieci.
Tym się powinniśmy denerwować, a nie tym, że Biedronka piecze chlebek z ciasta głęboko mrożonego. Bo sami tego chcieliśmy.