To taki sprzeciw wobec globalizacji, konsumpcjonizmu i marnowania jedzenia – tak mówią freeganie. To taki przerost formy nad treścią – mówię ja.


Na świecie istnieje wiele ideologii, poglądów, -izmów, które są zupełnie nieszkodliwe – nie robią nikomu nic złego, ale też nie przyczyniają się do poprawy warunków życia na świecie. Ot, chociażby wyjmowanie ładowarki z kontaktu, gdy bateria w telefonie jest już pełna. Czy to rzeczywiście sprawi, że dziura ozonowa się zmniejszy, lodowce nie będą się roztapiać, a niedźwiedzie polarne nie wyginą? Nie sądzę, ale jeśli ktoś chcę tę ładowarkę wyciągać, to czemu nie?

Freeganizm to dla mnie właśnie taka ideologia. Nieszkodliwa. Nikomu krzywdy nie robi się wyjadając rzeczy z jego śmietnika, ale czy dzięki temu będziemy marnować mniej żywności, korporacje bardziej będą oszczędzać surowce, a rząd zlikwiduje podatek VAT, który trzeba zapłacić, gdy przekazuje się komuś trochę zniszczony produkt? Nie, freeganizm się to tego nie przyczyni.

Ale po kolei. O co właściwie tutaj chodzi. W dużym skrócie, o to, żeby nie kupować jedzenia,a szukać go w miejscach takich jak śmietniki restauracji czy sklepów. Na pewno każdy słyszał o tym, że pewien piekarz musiał zapłacić jakąś ogromną kwotę podatku, bo czerstwe pieczywo oddawał biednym ludziom, ale nie odprowadzał od tego podatku. Żadnemu przedsiębiorcy nie opłaca się oddawać produktów o bliskim terminie przydatności do spożycia, bo musi od tego odprowadzić podatek, a przecież już i tak ma stratę z powodu tego produktu. Lepiej więc wyrzucić. Sama pamiętam, gdy jeszcze świeżo po maturze pracowałam w pewnym szwedzkim sklepie z ubraniami. Duża sieciówka, na brak pieniędzy na pewno nie narzekająca, ale jakieś wybrakowane towary, musieliśmy zniszczyć i wywalić do śmieci. Co z tego, że w koszulce był odpruty rękaw, okulary nie miał jednego „noska”, a od naszyjnika odpadło kilka koralików? Nikt nie chciał tego kupić, nawet za 5 zł, więc trzeba wywalić.

Podobnie jest z żywnością. Jutro kończy się data przydatności do spożycia? To wywalamy! Banany mają brązowe plamki? Wywalamy! Na pomidorze jest niewielka odgniotka? Wywalamy! I tak w śmietnikach znajdują się produkty, które może nie są pełnowartościowe w opinii wielu osób, ale przecież nadają się do jedzenia. Freeganie sięgają po nie, bo chcą się sprzeciwić, takiemu głupiemu marnowaniu. Ale skutek tego jest taki, że muszą uciekać przed właścicielami sklepów i restauracji, bo ci nie lubią, jak ktoś grzebie w ich śmieciach.

Moim zdaniem, freeganizm to przejaw bardziej skąpstwa niż odpowiedzialności za świat. Ciekawe, dlaczego większość „Mega Skner” z TLC była właśnie freeganami? Ale zostawię ich w spokoju… Niech każdy je sobie, co tam mu się podoba.Chciałabym, żebyście Wy, moi Czytelnicy zastanowili się, jak często marnujecie żywność? Jak często zdarza się Wam wyrzucić pieczywo do kosza, bo kupiliście go za dużo i zrobiło się po prostu twarde jak kamień? Ile to razy w tym tygodniu, łyżka ziemniaków z obiadu wylądowała w śmieciach, bo nikt nie chciał ich dokończyć? A może pamiętacie, ile razy daliście się skusić na promocję jogurtów, które później zamiast w Waszych brzuchach znalazły się w Waszych koszach na śmieci, bo zanim zdążyliście zjeść sześciopak jego połowa była już po terminie ważności?

Trzeba też na to popatrzeć z innej strony. Oczami sprzedawców, którzy wrzucają towar, bo wiedzą, że i tak nikt go nie kupi. I to jest trochę nasza wina, Nasza, czyli konsumentów. Czy naprawdę lepsze są te jabłka wypolerowane do granic możliwości? Może to, które ma kilka plamek i dziurkę po robaczku, też będzie smaczne. Czy naprawdę potrzebujemy robić tygodniowe zapasy pieczywa? Rozumiem, że codzienna wizyta w piekarni może być męcząca, ale pójście tam co 2-3 dzień, chyba nie przerasta naszych możliwości. Czy potrzebujemy aż kilkunastu różnych rodzajów, tego samego produktu? Może lepiej lepiej kupić jogurt naturalny zamiast wybierać te o smakach kiwi plus wiśnie w czekoladzie, no i oczywiście inny smak na każdy dzień tygodnia.

Te pytania pozostawiam bez odpowiedzi, bo sama nie zawsze wiem, co mam powiedzieć. Niech każdy z Was sam zastanowi się, jak może przyczynić się do ratowania świata. Ja wiem tylko jedno.

Ludzie lubią skrajności. Wiadomo, jak dieta, to taka jak u kulturysty. Jak budować pokój na świecie, to najpierw trzeba wysłać wojsko. Jak ratować świat przed marnotrawstwem, to trzeba zacząć jeść śmieci. A według mnie wystarczy: zmienić kilka nawyków żywieniowych, zacząć rozmawiać i kupować tylko te produkty, których naprawdę potrzebujemy! No i można jeszcze odłączyć ładowarkę z kontaktu, gdy bateria w telefonie będzie już pełna.źródło zdjęcia: http://demotywatory.pl//uploads/201309/1378920421_we64nv_600.jpg