Gdy zapytałam kobiety, jakie emocje najczęściej zajadają, odpowiedziały smutek. Po dłużej chwili zastanowienia stwierdzam, że u mnie jest podobnie. Najczęściej mam ochotę na coś niedozwolonego, gdy jestem smutna. Ty też? Zaraz opowiem Ci, co robię, żeby ukoić swoje emocje.
Dlaczego jemy, gdy jest nam smutno?
Na początek przyjrzyjmy się, dlaczego w ogóle przychodzi nam do głowy jedzenie, gdy tak naprawdę potrzebujemy pocieszenia.
Czym tak w ogóle jest smutek? To trudna emocja. Zwróć uwagę, że nie mówię zła, bo nie ma złych emocji. Każda emocja niesie ze sobą jakąś informację. Strach pojawia się, gdy zagraża nam niebezpieczeństwo. Złość, gdy ktoś przekracza nasze granice. A smutek?
Smutek może pojawić się, gdy czujemy, że czegoś nam brakuje. Jakaś potrzeba jest niezaspokojona.
Zatem jest to informacja od naszego ciała, że w jakiś sposób trzeba znaleźć metaforyczną dziurę w ciele i ją zaszyć. Myślisz, że to trudne? I tak, i nie. Umysł daje nam znać, o co tak naprawdę chodzi. Jeśli się dobrze w niego wsłuchamy, to znajdziemy odpowiedź. Jednak w ciągu życia często tracimy zdolność wsłuchiwania się w ciało.
Jako dzieci słyszałyśmy „nie smuć się”, „nie ma powodu, żeby płakać”, „daj spokój, przecież nic się nie stało”…
No to, nic się nie stało i jedziemy dalej! Czyżby? Według naszego ciała coś jednak jest na rzeczy… dalej czujemy dyskomfort, który najłatwiej zagłuszyć jedzeniem. Bo tak się składa, że akt jedzenia połączony jest z odczuwaniem przyjemności.
Nieskuteczne sposoby na zajadanie smutku
Zanim przejdę do omówienia moich sposobów na poprawę humoru bez jedzenia, napiszę jedną bardzo ważną rzecz.
Być może już kiedyś próbowałaś zrobić coś, żeby nie zajadać smutku? Ale to okazało się nieskuteczne. To normalne, że masz teraz wątpliwości. Obawiasz się, czy czytanie tego artykułu nie okaże się stratą czasu.
Picie wody albo herbaty, jedzenie zdrowszych przekąsek, aktywność fizyczna, odwracanie uwagi itp. – to wszystko są NIESKUTECZNE sposoby na wieczorne smutki.
Tak, to są te lepsze, zdrowe alternatywy. Ale nie zmienia to faktu, że są nieskuteczne.
Dlaczego?
Bo nie rozwiązują przyczyny problemu. Owszem, pozwalają poprawić nastrój, ale smutne myśli dalej pozostają w głowie.
Jeśli tylko spadnie poziom Twojej energii (silnej woli), z pewnością powrócą.
Dyskomfort w ciele dalej jest, tylko został zagłuszony.
Rozwiązania, które ja zaraz przedstawię, są skuteczne, bo docierają do sedna problemu – naszych myśli.
Jeśli w Twojej głowie są smutne myśli, to czujesz się smutna. Proste, prawdziwe.
No to zabieramy się do pracy!
Skuteczne sposoby na zajadanie smutku
Nagranie dla przyjaciółki
Ten sposób to dla mnie petarda. Jest tak skuteczny, że pewnie nie będziesz już miała ochoty sięgać po dwa kolejne 😉
Gdy jest mi smutno, źle, czymś się zdenerwowałam, nagrywam mojej przyjaciółce wiadomość na WhatsAppie.
Dla niewtajemniczonych. To taka aplikacja – komunikator. Jak na każdym z nich, można wysyłać wiadomości tekstowe, zdjęcia, filmy i… nagrania o nielimitowanej długości.
Dlaczego proponuję nagrania, a nie na przykład rozmowę?
Po pierwsze, nie zawsze druga strona może odebrać telefon.
Po drugie, i nawet to jest ważniejsze, w trakcie nagrania porządkujesz swoje myśli. Wypowiadasz je na głos. Masz szansę uspokoić się i samodzielnie znaleźć rozwiązanie swojego problemu.
Nieraz zdarzyło mi się, że nagrywałam się przyjaciółce, a w trakcie sama znajdowałam rozwiązanie. Z resztą u niej bywa podobnie.
W trakcie rozmowy telefonicznej takie uporządkowanie myśli jest dość trudne. Druga strona często przerywa, dopytuje, próbuje pocieszać albo (o zgrozo!) bagatelizować problem. Mało która osoba potrafi naprawdę słuchać bez oceniania. I to jest ok! Przecież nie musimy być wszyscy swoimi terapeutami.
Nie masz komu się nagrać? Myślę, że jak dobrze poszperasz, to na pewno ktoś się znajdzie. Może to będzie ktoś, z kim dawno nie rozmawiałaś?
Napisz z propozycją. To nic nie kosztuje, a możesz wiele zyskać.
Jeśli naprawdę czujesz, że nie masz komu wysłać nagrania, to możesz po prostu nagrać się dla siebie. Na dyktafon. Tracisz jednak wtedy ogromną zaletę tej metody – realne wsparcie drugiej strony.
Czasem potrzeba, żeby ktoś zwyczajnie poklepał po plecach. Choćby wirtualnie.
Zawsze możesz też skorzystać z dwóch kolejnych sposobów.
„Chwila prawdy”
Kolejny sposób nazywam „chwilą prawdy”. To ćwiczenia pomaga mi ocenić, czy rzeczywiście mój smutek jest uzasadniony.
No bo, jeśli na przykład smutek jest spowodowany śmiercią kogoś bliskiego, to normalne, że go odczuwasz! I do pewnego stopnia jest on potrzebny.
Jednak z mojego doświadczenia wynika, że w 90% zasmucają nas nasze własne domysły i czarnowidztwo. To ćwiczenie pomaga się z nimi uporać!
Najlepiej weź kartkę i długopis. W ostateczności może być też notatnik w telefonie. Jeśli nie masz, możesz odpowiadać na pytania w głowie. Ale ta pierwsza opcja jest dużo skuteczniejsza.
Odpowiedz na pytania:
- Co się wydarzyło? Napisz jedno zdanie. Staraj się opisać same fakty. Bez wchodzenia w domysły. Na to przyjdzie kolej za chwilkę.
- Co ja o tym myślę? Tutaj możesz popłynąć. Zapisz wszystko, co myślisz na temat wydarzenia. Najlepiej byłoby, gdybyś każdą myśl zapisywała w nowej linijce. To będzie potrzebne w kolejnej części ćwiczenia.
- Na ile % ta myśl jest prawdziwa? Co świadczy o tym, że może być inaczej? Teraz prześledź każdą ze swoich myśli. Staraj się to zrobić obiektywnie. Następnie poszukaj innego wytłumaczenia tej sytuacji.
Przykład. Autentyczny. Z mojego życia.
Co się wydarzyło? Mąż miał szybciej wrócić z pracy, a tego nie zrobił. Kolejny wieczór spędzam samotnie.
Co o tym myślisz?
Na pewno zrobił to specjalnie. 50% – nie wiem, co go zatrzymało. Mógł zrobić to specjalnie, mógł mieć powód. Jest mi smutno, że ten powód był ważniejszy ode mnie.
W ogóle o mnie nie dba. Nie interesują go moje potrzeby. 30% Nie no… dba o mnie. Dzielimy się obowiązkami, opiekuje się mną gdy jestem chora, jest czuły i troskliwy na co dzień. Ale musi dbać tez o swoje potrzeby. Dobre relacje w pracy, chwila samotności, przecież on tez tego potrzebuje!
Myśli tylko o sobie. 70% Jasne, że myśli o wielu różnych rzeczach. Ale to normalne i zdrowe, że najpierw dba o siebie. Mógłby odwalić byle jak swoją pracę. Tylko z czego byśmy wtedy żyli? Poza tym, napisał do mnie wiadomość, że się spóźni. Więc jednak myślał też o mnie.
Jestem taka samotna. 10% To jest największa bzdura z tego wszystkiego! Nawet w tym momencie mogę zadzwonić co najmniej do kilku osób, by wesoło z nimi pogawędzić. Spotkałam się dzisiaj z X., chwilę pogadałyśmy, gdy dzieciaki się bawiły. Później minęłam Y na klatce i też zamieniliśmy kilka słów. Tak naprawdę chodzi o to, że chciałbym być teraz z nim. Ale zdecydowanie nie jestem samotna.
Co zrobić, jeśli Twoja chwila prawdy pokaże, że jednak smutek jest w 100% uzasadniony? Masz dwie opcje.
Skorzystaj teraz z pomysłu pierwszego, żeby otrzymać wsparcie.
Przyjmij to, że smutek jest uzasadniony. Znalazłaś swoją dziurę. Być może już nawet sobie uświadomiłaś, że jedzenie tutaj nie pomoże. Potrzebujesz innego rozwiązania. I tu z pomocą przychodzi mi pomysł numer trzy.
Zabaw się w detektywa
Zanim wpadłam na pomysł, żeby zostać dietetyczką, chciałam być policjantką. Żeby móc prowadzić dochodzenia. I ten ostatni sposób, który dzisiaj Ci zaproponuję, jest właśnie inspirowany dobrym śledztwem.
Żeby znaleźć pomysł na rozwiązanie zagadki, dobrze jest znać motywy. Zabaw się w detektywa.
O co tak naprawdę Ci chodzi w tej sytuacji?
Wracając do powyższego przykładu. Czy w tej sytuacji najważniejsze jest to, że mąż nie wrócił wcześniej z pracy, tak jak się umawialiśmy? Oczywiście, że nie!
To znaczy, tak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Ale dobry detektyw wie, że trzeba drążyć głębiej. A Ty jesteś najlepszą specjalistką od swoich myśli i zachowań. Więc o co tak naprawdę tutaj chodzi? Jaka potrzeba jest niezaspokojona? Czego brakuje?
W tej sytuacji bardziej chodzi o poczucie bycia nieważną. Jest też zmęczenie po całym dniu. Potrzeba bycia zaopiekowaną.
Jak możesz to rozwiązać? Napiszę serio, co mi wtedy pomogło.
Ciepły prysznic. Zatroszczenie się o siebie. Zrobienie pysznej herbaty i wklepywanie ładnie pachnącego balsamu w oczekiwaniu na męża. A później rozmowa. O tym, jak się czuję. Ale też i o tym, jak możemy skorzystać z tego krótkiego wieczoru.
Czym to się różni od zagłuszania, które opisywałam na początku?
Przede wszystkim – tu nie ma zagłuszania! To są zachowania, które poprzedziła analiza potrzeb. Jeśli powiedziałabym sobie: „dobra, wezmę teraz prysznic w oczekiwaniu na tego niewdzięcznika”. W to trakcie i tak rozmyślałabym o tym, jak jest mi źle. A po wyjściu spod prysznica, zamiast zrobić sobie herbatkę, nasypałabym do miseczki rodzynki i migdały. To taka moja zdrowa, słodka przekąska, którą o godz. 21 powinnam sobie darować. W rezultacie, gdy mąż wraca, mam podły humor, bo znowu objadłam się na noc. Z miłego wieczoru dupa. A ja idę zła spać. No i przecież to jego wina, prawda?
Tym czasem wypiłam owocową herbatkę, moja skóra miło pachnie kokosem. Słyszę przekręcony w zamku klucz… jest miło… 🙂
Zmieniłam swoje myśli. Zmieniałam swoje zachowanie. Zmieniłam bieg wydarzeń.
Proste?
No, nie do końca. Wiem, że wieczorami wyłażą z nas wszystkie smutki, dodatkowo okraszone zmęczeniem. Dlatego przygotowałam bezpłatne wyzwanie, w trakcie którego zdradzę jeszcze kilka sposobów na wieczorne zajadanie smutków.
Zapisz się tutaj, żeby otrzymywać bezpłatnie, dodatkowe materiały.
Czujesz, że zajadasz nie tylko smutki. I nie tylko wieczorem?
Zapraszam Cię do Programu Mind detox. W jego trakcie pokażę Ci, jak krok po kroku będziesz mogła zmienić swoje myśli, żeby poczuć się lepiej. Bez sięgania po jedzenie. Zapisz się na listę oczekujących, żeby skorzystać z pakietu SOS!