Kupiłeś produkt przeterminowany, zepsuty, niespełniający Twoich oczekiwań? Zanim wyrzucisz go do śmieci, sprawdź, czy możesz odzyskać pieniądze!
W najbliższą niedzielę obchodzimy Światowy Dzień Praw Konsumenta. To nietypowe święto zainspirowało mnie do napisania artykułu na temat naszych praw w stosunku do kupowanej żywności.
Co prawda, aż 3/4 z nas nie ma pojęcia jakie mamy prawa jako konsumenci, jednak mam wrażenie, że w przypadku kupowania takich dóbr materialnych jak telewizory, pralki czy samochody, chociaż udajemy, że mamy pojęcie („przecież mam gwarancję!”). W przypadku kupowania żywności już tak łatwo nie jest. Nie chodzi mi tylko o haczyki, jakie zastawiają nas producenci i sprzedawcy. Ale przede wszystkim, co zrobić, jeśli kupiona żywność w jakiś sposób „nie spełnia warunków umowy”. Być może Wy również jesteście w grupie osób, które część zakupów spożywczych robią przez Internet. Co zrobić jeśli kurier już pojechał, a właśnie zauważyliście, że z zamówionymi produktami coś jest nie tak? Czy można to zareklamować? A jeśli tak, to czy niesmaczny jogurt też można zwrócić po zjedzeniu połowy opakowania?
Spokojnie, o to kilka pytań dotyczących praw konsumentów w świecie artykułów żywnościowych, na które znalazłam odpowiedź!
Co to znaczy, że produkt „nie spełnia warunków umowy”?
Umowę zawieramy kupując produkt. Nie ważne, czy to kilogram jabłek czy nowy samochód. Na naszą decyzję ma wpływ wiele czynników, poczynając od reklamy przez informacje, które dostępne są w sklepie, aż po te, których bezpośrednio udziela nam sprzedawca. Wszystkie one są tak samo wiążące! Jeśli sprzedający zachwala, że te właśnie pomarańcze są super słodkie i bez pestek, to jest to dla nas podstawa do zwrotu, gdyby okazało się, że cząstka tego owoców wykrzywia nam twarz jak zjedzenie plasterka cytryny, oczywiście, jeśli wśród gigantycznych pestek znajdziemy, choć odrobinę miąższu.
Ile mam czasu na zwrot produktu niezgodnego z umową?
W przypadku żywności czas ten jest zdecydowanie krótszy niż dla innych produktów. Kupując dajmy na to – samochód, mamy aż dwa lata na reklamowanie go ze względu na niezgodność z umową. Dla artykułów żywnościowych czas ten został skrócony do 3 dni. Jeśli kupiliśmy produkt zapakowany, np. jogurt, to te trzy dni liczą się od jego otwarcia. Gdy kupiliśmy produkt sprzedawany luzem, jak wspomniane wcześniej pomarańcze, liczenie odbywa się od momentu zakupu!
Do kogo pójść z reklamacją?
Do sprzedawcy! Naprawdę jeśli kupiliście czekoladę Milkę, która zamiast pięknego brązowego koloru jest biała jak śnieg, to nie biegnijcie z nią do producenta, ale pójdźcie do sklepu, w którym została zakupiona. W jakiś sposób trzeba udowodnić sprzedawcy, że to właśnie u niego został kupiony ten produkt, dlatego dobrze jest zachowywać wszystkie paragony. Tak, pan rolnik z targowiska też ma obowiązek wypisać rachunek na Waszą prośbę.
No tak, ale ja to kupiłem/łam w promocji…
No i co z tego? To, że produkt został z jakiegoś powodu przeceniony nie ma znaczenia. Często promocje są okazjami, ale nie dla konsumentów, a dla sprzedawców. Okazjami do zarobienia oczywiście. Bo, czy rzeczywiście cena produktu jest korzystna dla konsumenta? Niekoniecznie, to że jest tańszy, nie znaczy, że jest tani. Np. tak tani, jak w sklepie obok. Pamiętajcie, że w przypadku artykułów spożywczych poza ceną jednostkową, sprzedawca musi również poinformować nas, ile płacimy za litr lub kilogram danego produktu. Istotne, zwłaszcza w przypadku promocji: produkt tańszy, ale mniejszy, to w gruncie rzeczy produkt drogi. Sprawdźcie jak cena ma się do wielkości opakowania. Ponadto przeceniając produkt, sprzedawca musi podać, jaką cenę miał on wcześniej. Niestety, ten przepis łatwo obejść – wystarczy np. tylko na jeden dzień podnieść cenę towaru i gotowe. No i oczywiście nie można reklamować produktu z powodu wady, ze względu na którą sprzedawca obniża cenę.
Co zrobić, jeśli na półce coś kosztowało mniej niż przy kasie?
Reklamować, reklamować i jeszcze raz reklamować! Nie ma się, co wstydzić, że wyjdzie się na skąpca. Sprzedawca łaski nie robi, że będzie miał porządek w sklepie. Jeśli na półce produkt kosztuje 2 zł, to nawet choćby kasa podawała informację, że kosztuje 2,01 zł, sprzedawca musi sprzedać produkt po cenie z półki.
Nie mam paragonu, to nic nie zrobię.
Nie prawda! Aby zareklamować produkt, niezbędny jest dowód zakupu, którym paragon również jest, ale nie tylko. Nada się także faktura, potwierdzenie płatności kartą albo wydruk wykonania przelewu. Niestety, w przypadku tych dwóch ostatnich, sprzedawca może robić nam problemy, jeśli kupiliśmy za jednym zamachem kilka produktów.
W metrze widziałem/łam reklamę , że zakupione przez Internet towary można zwrócić w ciągu 14 dni bez podania przyczyny. To ja chcę zwrócić kupione jedzenie!
Upss.. niestety, takie prawo, że nie można. Nie można zwracać żywności kupionej przez Internet, bez podania przyczyny. Z resztą, podając ją – też nie można. Warto nauczyć rozróżniać zwrot od reklamacji. Zwracamy towar bez konkretnej przczyny (niestety, stwierdzenie: „już mi to nie smakuje”, nie jest dla sprzedawcy przyczyną). Natomiast reklamujemy, dlatego, że produkt jest niezgodny z umową, wadliwy. Mała dygresja – wkurza mnie, jak czasami ludzie przychodzą do sklepu, najczęściej z ubraniami i chcą coś zwrócić. Krzyczą, grożą, wykłócając się i obrażają wszystkich wokoło, a nie mają ani odrobiny racji. Zwrot zależy od dobrej woli sprzedawcy. To, że większości sieciówek daje nam takie prawo, nie obliguje innych sklepów do przyjmowania zwrotów. Podobnie jest z czasem – w jednym sklepie będzie to aż 30 dni, w innym już tylko 7. Zanim zaczniemy krzyczeń na Bogu ducha winną ekspedientkę, przeczytajmy, jak do zwrotów ustosunkowuje się sprzedawca.
Zastanawiam się tylko, jak często konsumenci rzeczywiście reklamują żywność. To prawda, że cena mleka nijak ma się do ceny nowego telewizora, ale jednak częściej kupujemy mleko i to za pewne ono, podobnie jak inne produkty spożywcze, stanowi znaczą część naszego budżetu. Dlaczego, więc nie mielibyśmy dochodzić swoich praw?