Pytanie na pozór banalne. A jednak mało kto zna na nie odpowiedź! A ja przeczytałam cały Internet i wiem!
- skończyła studia wyższe na kierunku dietetyka i ma tytuł licencjata lub magistra
- rozpoczęła przed 2007 roku inne studia wyższe, na których realizowano odpowiednią ilość godzin przedmiotów z zakresu dietetyki, a jej specjalnością jest dietetyka
- rozpoczęła przed 2007 studia na kierunku technologia żywności i żywienie człowieka ze specjalnością dietetyka i uzyskała tytuł inżyniera lub mgr inżyniera (MOJE STUDIA!)
- skończyła odpowiednią szkołę policealną i uzyskała dyplom z tytułem dietetyka
Natomiast warto się zastanowić, kto może udzielać indywidualnych porad żywieniowych. Właściwie panuje tutaj pełna samowolka. Ja też do końca nie wiem, czy mogę o sobie powiedzieć, że jestem dietetykiem… W sumie to nawet nie lubię tego określenia, bo nieodłącznie towarzyszy mu prośba: „to ułóż mi jakąś dietę!”. Ale wiem, że słowo żywieniowiec jest właściwie nieużywane. Może mało kto wie, co to znaczy, a może jakoś nie chce nam przejść przez gardło: „to daj mi jakieś żarcie!”… w domyśle zaplanuj dietę. Jakąś.
Wracając jednak do bycia dietetykiem. Jeśli ktoś nie jest pewien, że może nazywać się dietetykiem, zawsze może użyć tego nieszczęsnego określenia „żywieniowiec”, albo wymyślić sobie bardziej zgrabne, np. trener żywienia, diet coach, doradca żywieniowy, trener wellness…
Dlaczego w ogóle poruszam na temat? Z kilku powodów. Jeden z nich dotyczy Was, moi Czytelnicy, którzy byliście, jesteście, a może będziecie pacjentami dietetyków wszystkich maści. Drugi powód dotyczy moich kolegów i koleżanek ze studiów, którzy chcą pracować jako dietetycy tej najlepszej maści. A trzeci powód dotyczy mnie.
Drodzy Czytelnicy! Jeśli korzystacie z usług dietetyka, dobrze jest wiedzieć, jakie ma do tego uprawienia. Nie problem jest poczytać w Internecie o tym, jak się prawidłowo odżywiać. Ba, nawet można znaleźć gotowe diety. Jednak najważniejsze to to, żeby umieć wybrać z tego to, co jest najbardziej wartościowe. Osoba, którą swoją wiedzę czerpie tylko z Internetu, niestety nie będzie dobrym dietetykiem. Podobnie jeśli nie zna podstaw fizjologii… Oczywiście można zrobić sobie e-kurs i zyskać jakiś tytuł do dawania porad ludziom. Ale wierzcie mi, że takie kursy pisane są przez osoby, które o żywieniu człowieka mają niewielkie pojęcie. Niska cena skusiła mnie, żeby wykupić sobie taki kurs i zobaczyć, czego można się z niego dowiedzieć. Oczywiście nie mogę przytoczyć całej treści. W każdym razie jedna z perełek to: ” Dieta 1200 kcal ma tę przewagę, że można na niej zjeść więcej niż na diecie 1000 kcal”. Rzeczywiście, trzeba aż kursu, żeby odkryć taką wspaniałą zależność.
Nie chodzi mi o to, że trzeba kończyć studia, szkoły, żeby pomagać schudnąć ludziom. Bo pewnie jest sporo osób, które świetnie sobie radzą w tym biznesie bez odpowiedniego wykształcenie potwierdzonego stosownym dokumenetem, niestety ja takich nie znam. Natomiast spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy nazywali się dietetykami, a nie potrafili wytłumaczyć, co to są aminokwasy egzogenne…
Wybierając się do dietetyka warto zapytać się o jego wykształcenie i doświadczenie. Łaski nie robi, a nawet ktoś, kto coś osiągnął, chętnie się tym pochwali. Poza tym, dobry dietetyk, nigdy nie będzie wciskał Wam swojej ideologii, tylko uszanuje Wasze przekonania i przyzwyczajenia, oczywiście tylko te, które nie narażają na szwank Waszej sylwetki. A na początek dokładnie zapozna się z Waszym stylem życia, zapyta o dokładny rozkład dnia, choroby, nietolerancje pokarmowe, być może będzie kazał przynieść jakieś wyniki badań, a nawet swój jadłospis z trzech dni. Jeśli przychodzicie do dietetyka, a on po pięciu minutach rozmowy, wyciąga z teczki gotową dietę, to na pewno nie jest to dobry dietetyk.
Uważam, że moje studia dają przygotowanie do udzielania porad dietetycznych. Trochę tych przedmiotów mieliśmy na studiach. Wiadomo, co innego w praktyce, a co innego tworzenie jadłospisów w komputerze, które ocenia pani prowadząca. Mam wrażenie, że dietetytyce jest zdecydowanie więcej praktyki. Na żywieniu człowieka trochę więcej teorii. Wiem, jednak, że jest kilka osób z mojego rocznika, które chciałyby mieć pełne prawo do nazywania się dietetykiem. A tak być nie może, ze względu na Rozporządzanie, którego kawałek treści przytoczyłam na początku. Zaczęliśmy studia po 2007, mimo że w 2008 nie było żadnej ustawy, rozporządzenia, zarządzenia, kto dietetykiem być może. Niektórzy czują się z tego powodu oszukani. Ale prawa już nie zmienimy. Kończąc żywienie człowieka, nawet ze specjalizacją żywienie i dietetyka, nie można być dietetykiem. W szpitalu. Bo swój gabinet otworzyć można, albo pracować u kogoś kto, taki gabinet ma.
Nie dziwię się ich wkurzeniu, no bo jakby nie patrzeć trochę zostaliśmy oszukani… Mnie również nie do końca podoba się takie rozwiązanie. A to z prostego powodu – nie mogę wstąpić do Polskiego Towarzystwa Dietetyki, które swoją siedzibę ma na mojej ukochanej SGGW, a wiele istotnych funkcji w niej pełnią osoby, które były moimi prowadzącymi. Niestety, według ich widzimisię, wstąpić do tego Towarzystwa mogą tylko osoby, które zostały określone w Rozporządzeniu jako dietetyk. Uważam, że to niesamowicie niesprawiedliwe, że osoba, która zaczęła studia rok przede mną, mimo że studiowała dokładnie to samo, może być członkiem, a ja mogę co najwyżej sobie to Towarzystwo wspierać. Finansowo oczywiście, bo mentalnie nie.
Nawet jadąc na konferencję, jestem traktowana jako osoba, która jest „zainteresowana dietetyką i żywieniem człowieka”. Zupełnie jak pani Kowalska, która swoją wiedzę czerpie z „Wiesz, co jesz…” (gdzieś prof. Zdrówko jest lekarzem, a nie DIETETYKIEM!).
Trochę to przykre i smutne. Ale cóż, prawa nie zmienimy. Mam tylko nadzieję, że kiedyś osoby, które tak intensywnie pracowały nad tym Rozporządzaniem zdadzą sobie sprawę, że tak naprawdę niczego na lepsze ono nie zmieniło. Dietetykiem dalej może być największy oszołom, a ci, którzy mogliby się tak nazywać, muszą sobie wymyślić jakiś inny pomysł na życie.
Droga Pani, diety są różne. Jedne szkoły żywienia innym zaprzeczają. Jak w takim razie Pani twierdzi, że zna tą najlepszą dietę? Czy próbowała Pani wszystkich. Czy prowadziła Pani badania?
Wiadomo że dietetycy za lekarzami zachwalali tłuszcze trans, picie mleka, definiowali przyczynę miażdżycy jako cholesterol. Dzisiaj prądy się zmieniają i poglądy dietetyków też.
A piszę to po to by zwrócić Pani uwagę aby tak łatwo Pani nie oceniała po tym czy ktoś kończył studia na których uczono tego co dzisiaj się uznaje za złe, czy nie.
Pozdrawiam
A czy gdzieś napisałam, że znam najlepszą dietę? Rozumiem, że pije Pan do ostatniego zdania, które napisane jest z przymrużeniem oka i tak należy je traktować.
Niestety lekarze (i to w poradni chorób metabolicznych) do tej pory, mimo, że raczej skończyli studia medyczne, a nie kursy, mam nadzieję, polecają margarynę zamiast masła i max dwa jajka w tygodniu, o cholesterolu mówią tak jak wspominasz w swoim poście.
Dzień dobry 😛 Chciałam zapytać bo jestem na 1 roku technologii żywności i żywienia człowieka i nwm czy zmienić je na dietetykę…..nurtuje mnie pytanie czy po technologii żywności mogę być dietetykiem robiąc specjalność dietetyka ? I czy będę mogła pracować np. w szpitalu?
Jeśli to ma być szpital państwowy, to zgodnie obecnym prawem tylko po skończeniu studiów z dietetyki będziesz mogła w nim pracować. Generalnie po technologii żywności jest się technologiem, a nie dietetykiem, nawet kończąc taką specjalizację.
Witam, trafiłam niedawno do dietetyka, który jest po szkole policealnej. Narazić nie narzekam, jest to osoba kompetentna i bardzo zangażowana. Jedynie dziwi mnie kwestia, że osoba po szkole policealnej może być dietetykiem a już po studiach techologii żywienia nie…?! To teraz każdy taki technolog co chce nazywać się dietetykiem powinien zrobić policealne. hmmm
W byciu dietetykiem poza wykształceniem liczy się też doświadczenie, więc ktoś po szkole policealnej też może być dobrym specjalistą. Natomiast sprawa nazewnictwa jest rzeczywiście strasznie zagmatwana…
Witam, szukając opinii na temat dietetyki (konkretnie podjęcia nauki w tym kierunku) w internecie, natknęłam się na Pani stronkę. Z tego co przeczytałam wnioskuję, że mogłaby Pani rozwiac moje wątpliwości. Otóż… skończyłam szkołę policealną (technika dentystyczna) ale nie jestem przekonana czy chcę to robić w życiu. Jednak od dłuższego czasu interesują mnie jednak tematy dotyczące odżywiania, zdrowego trybu życia itp. Mając 23 lata nie myślę juz co prawda o studiach dziennych, ale zaocznych. Jedyne czego się obawiam to fakt, że nie zdawałam na maturze chemii ani biologii, gdyż nie buyły one nigdy moją mocną stroną jak chodziłam do liceum. Czy zatem powinnam próbować ? Mierzę siły na zamiary i całkiem możliwe, że dałabym radę, jednak obawiam się, ze wiedza z tego zakresu (szczególnie na uniwersytecie medycznym) zniechęci mnie do wszystkiego. Odnosząc się do Pani wpisu… czy gdybym myślała o wykształceniu w tym kierunku, to mogłabym zrobić kolejną szkołę policealną. Miałabym może nie wyższe wykształcenie, ale chcąc wykonywac zawód dietetyka – nie w szpitalu układając diety, tylko w prywatnych gabinetach albo założyć własną działalność- wiedzę mogłabym zdobywać uczęszczając na różne kursy i sama ją zgłębiać. W końcu zaangażowanie jest równie ważne jak papier,który otrzymujemy po ukończeniu studiów. Nie wiem czy dobrze myślę, dlatego jeśli mogłabym, to proszę o opinię (radę w tej kwestii). Z góry dziękuję za odp i pozdrawiam
Nie podejmę za Panią decyzji, jedyne co mogę zasugerować, to zadanie sobie pytania, jak bardzo zależy mi na byciu dobrym dietetykiem. Studia pozwalają zgłębić wiedzę, która często jest potrzebna do oceny, czy dany fakt (podawany np. na kursie) ma ręce i nogi. Oczywiście, w tym zawodzie, nie liczy się tylko papierek. Dużo ważniejsze jest rozwijanie się, ale nie zawsze możemy się rozwijać sami, gdy nie mamy „podstawowej” wiedzy.
Czy jest gdzies w internecie dostepna lista dietetykow? Jak mozna sprawdzic czy dana osoba ma jakies wyksztalcenie w tym kierunku jesli prowadzi swoja dzialalnosc przez internet?
O ile mi wiadomo, to chyba nie ma czegoś takiego. Myślę, że w przypadku osób, które prowadzą działalność przez Internet można poprosić np. o skan dyplomu. Z resztą pewnie taka osoba pochwali się swoim wykształceniem na swojej stronie.
Hehehe. Dobre…. Kiepski dietetyk z kiepskimi studia hahaha bahaha dobre
A dlaczego mam uznać , że ktoś kto skończył studia , być może bardziej z przekonania rodzica, niż własnego jest dla mnie lepszym dietetykiem.. niz ktoś, kto podjął decyzję o podjęciu kursu podnoszącego ( owszem szybko) kwalifikacje z własnego wyboru..? Jedno nie wyklucza drugiego. Studia zaoczne również umniejszaja niestacjonarnym, mimo,że ludzie często decydują się na nie ze względow finansowych.. Rozumiem , że pełne pięć lat nauki, finalizowane dyplomem magistra jest bardziej wartościowe.. tylko dlaczego? Mnie ta argumentacja nie przekonuje. Pozdrawiam.
Moniko, ależ nikt nie każe Ci uznawać, że dietetyk po studiach (nieważne z jakiego powodu) jest lepszym dietetykiem niż ktoś, kto ma w tym zakresie „tylko” szkolenie. Z resztą w swoim tekście napisałam: „Nie chodzi mi o to, że trzeba kończyć studia, szkoły, żeby pomagać schudnąć ludziom. Bo pewnie jest sporo osób, które świetnie sobie radzą w tym biznesie bez odpowiedniego wykształcenie potwierdzonego stosownym dokumenetem, niestety ja takich nie znam.”
Jeśli znasz kogoś takiego lub sama jesteś dietetykiem bez mgr, ale z ogromnym doświadczeniem, który pomaga ludziom to super! Nie mam nic przeciwko takim dietetykom!
Ten tekst napisałam już jakiś czas temu, teraz dodałabym do niego jeszcze jedno. Żeby być lekarzem, trzeba skończyć studia. Żeby być psychologiem trzeba skończyć studia. Tak, są ludzie, którzy skończyli te studia skłonieni przez rodziców, i trudno ich pewnie będzie nazwać dobrymi specjalistami. Ale jednak nie można być lekarzem ani psychologiem po kursie. Dlaczego? To pytanie na razie pozostawię bez odpowiedzi…
A do lekarza wolałabyś iśc takiego co skończył medycynę, czy tylko kurs medyczny?
Mam pytanie co do punktu: „rozpoczęła przed 2007 studia na kierunku
technologia żywności i żywienie
człowieka ze specjalnością dietetyka i uzyskała tytuł inżyniera lub mgr
inżyniera ” – chciałabym zmienić studia i iść na właśnie magisterkę na
technologie żywienia ze specjalizacją dietetyki, ale jak rozumiem nie
daje mi to uprawnień do bycia dietetykiem ( skoro jest to po 2007 roku) ?
Tak, bo tych studiach nie ma się uprawnień do bycia dietetykiem. Nie można na przykład pracować w państwowych szpitalach jako dietetyk. Natomiast myślę, że jeśli chcesz otworzyć swoją działalność i napisać sobie na drzwiach gabinetu, że jesteś dietetykiem, to nikt Ci za to głowy nie urwie 😉
Wszędzie jest napisane, że trzeba uzyskać tytuł licencjata LUB magistra dietetyki. Czy dobrze rozumiem, że mogę mieć tylko magistra z dietetyki a licencjata nie i mieć uprawnienia do wykonywania tego zawodu? Właśnie kończe inne studia na SGGW (5 rok) i chciałbym jednak zmienić swoją karierę zawodową na dietetykę. Nie chciałabym wracać od początku na I rok studiów, tylko zrobić zaocznie magistra (dowiedziałam się, że mogę – mimo iż nie mam licencjata z tego kierunku) no i wiadomo kursy, szkolenia i dokształcanie się na wlasną rekę.
Z tego co się orientuję, to żeby dostać się na studia mgr z dietetyki należy mieć licencjat z dietetyki….Może coś się zmieniło w wymaganiach, ale jeśli masz licencjat z czegoś innego to raczej trzeba będzie zaczynać studia od początku. Najlepiej sprawdzić w wymaganiach uczelni, na którą będziesz zdawać.
na niektórych uczelniach prywatnych możliwe jest rozpoczęcie nauki od poziomu magisterki, z tym ze trzeba mieć ukończony licencjat z innego kierunku medycznego, np fizjoterapii
A może Pani mi doradzić odnośnie jaką szkołe wybrać aby zostać dobrym dietetykiem?
Trzeba zrobic studia, czy wystarczy dobra szkola policealna + kursy oraz wysokie zaangażowanie z mojej strony?
I czy moze orientuje sie Pani jaka roznica bedzie w przyszłości jeśli skonczyłbym studia zamiast szkoly policealnej?
Absolutnie się nie zgadzam z pani stwierdzeniem odnośnie wykształcenia. Znam osoby, które mają ukończone rzetelne kursy x dietetyki, do tematu podchodzą z pasją i posiadają ogromną wiedzę, której wielokroc brakuje osobom po studiach, które zaliczamy egzaminy w myśl 3xZ, zakuj, zdaj, zapomnij