Masz nadwagę i nie wiesz, skąd to się mogło wziąć? Widocznie jesz za mało jogurtów.

Wszyscy wiemy, że żywność probiotyczna jest dobra, bo wzmacnia naszą odporność. Dzięki niej w naszych jelitach rozwijają się przede wszystkim te dobre bakterie. Ale nie każdy wie, że zachwianie równowagi pomiędzy dobroczynną mikroflorą a patogenną, może doprowadzić do… nadwagi.
Najpierw jednak dwa zdania o jogurcie. To dobry składnik lekkiego posiłku. W 100 g ma zaledwie 60 kcal, a dodać możemy do niego, co tylko dusza zapragnie. Pasują i słodkie dodatki ( np. suszone lub świeże owoce), jaki i wytrawne (np. orzechy, warzywa). Nieprawdą jest to, co można przeczytać chyba we wszystkich pismach dla kobiet, że jogurt jest wspaniałym źródłem białka. Ani on nie jest wspaniałym, ani źródłem. No, może trochę przesadzam, bo jednak białko zawiera, w ilości – 4 g białka/100 g. Zatem sami znajdzie odpowiedź na pytanie, czy to dobre źródło białka, wiedząc, że chociażby taki serek wiejski ma białka 11 g/100 g.
Kończąc temat jogurtu – zachęcam też do przeczytania odcinka Poradnika Zdrowego Zakupowicza, który traktuje o jogurtach: klik.
W jogurcie i innych przetworach mlecznych, nawet jeśli nie jest na nich napisane, że zawierają bakterie probiotyczne, są te drobnoustroje, których pożądamy. Jak pisałam na początku zachwianie równowagi pomiędzy dobrymi i złymi bakteriami, prowadzi do spadku odporności, ale też dałam do zrozumienia, że może przyczynić się do wystąpienia nadwagi.
Sprawa nie jest do końca taka prosta, bo obecnie wiemy tylko, że osoby, które ważą za dużo, mają zaburzoną równowagę w mikroflorze jelitowej, co fachowo jest określane jako dysbioza. Nie wiemy jednak, czy jest to jeden z czynników predysponujących do nadwagi i otyłości, czy wręcz przeciwnie, jest to jej skutkiem.
Ja  bardziej skłaniam się ku teorii, że … jest skutkiem. Osoby, które borykają się z problemem dodatkowych kilogramów, raczej nie objadają się jogurtami, a jeśli już po nie sięgają to w wersji smakowo-owocowej, gdzie pełno jest cukru, który rozwojowi mikroflory na pewno nie sprzyja. Zatem nic dziwnego, że ich dobroczynne bakterie nie rozwijają się tak, jak powinny.
Ponieważ człowiek jest z natury osobą ciekawską, mądrzy naukowcy pochylili się nad tym, jak problem w zaburzeniach rozwoju mikroflory rozwiązać. I myli się ten, kto wpadł na taki pomysł jak ja, żeby zalecić pacjentom z problemem nadmiernej masy ciała, picie większych ilości fermentowanych napojów mlecznych. Oj nie, to byłoby zbyt proste. A może zbyt trudne? Bo jednak taki jogurt czy kefir trzeba by pić 3-4 razy dziennie, codziennie i jeszcze czekać na efekty.
Według naukowców lepiej jest w takich przypadkach przeszczepić… kał od osoby szczupłej. Efekty już są. A co więcej, znalazłam informację, że w ten sposób leczy się chociażby zapalenie jelita grubego, gdy przestają pomagać antybiotyki. Choć na razie prym w tych przeszczepach wiodą tylko Australijczycy.
Medycyna idzie do przodu. Już niedługo nie trzeba będzie się odchudzać, żeby zgubić dodatkowe kilogramy. Wystarczy przeszczepić sobie kał od kogoś szczupłego i po kłopocie. Nie wiem, jak wy, ale ja wolę pić jogurt.