Tak, to masło, które ma cholesterol jest mojej liście TOP 100 produktów. A co wspólnego mają z nim producenci, którzy oszukują? 

To zadziwiające, że żółta kostka pewnego tłuszczu wzbudza takie emocje. Wszyscy dobrze wiemy, że w maśle jest cholesterol, którego podobno powinniśmy unikać. Piszę podobno, bo trzeba na niego uważać tak samo, jak na wszystkie inne składniki pokarmowe, które jemy w nadmiarze.
Jeśli masz problem z profilem lipidowym, to rzeczywiście masło nie jest dla Ciebie. Ale zdrowe, młode i do tego aktywne fizycznie osoby, szczególnie powinny wybierać masło i to właśnie ze względu na cholesterol, który potrzebny jest do syntezy hormonów, odpowiedzialnych za regenerację i prawidłowy rozwój organizmu. Kobiety w okresie rozrodczym też powinny wybierać masło kosztem margaryny, bo to z cholesterolu wytwarzany jest progesteron, niezbędny do zajścia w ciążę i jej utrzymania! Masło jest też lekko strawne, więc świetnie nadaje się do jedzenia przez dzieci.
Jedyne na co w maśle trzeba uważać to jego ilość. 2-3 łyżeczki (10-15 g) dla przeciętnej osoby są w zupełności wystarczające. Jednak znając umiłowanie Polaków do kanapek, obawiam się, że masła jedzą zdecydowanie więcej. I stąd właśnie bierze się problem.
Nie bójcie się jeść masła, bo jak w przypadku każdego produktu, o negatywnych skutkach decyduje nadmierne spożycie, a nie produkt sam w sobie!
A teraz trochę o oszustwach producentów. Całkiem nie tak dawno temu UOKiK ukarał grzywną w wysokości prawie 1,5 mln złotych firmę Masmal Dairy, która jest producentem między innymi Masła Extra. Dość popularnego produktu, który znajdzie się w każdym większym sklepie. Z resztą w mniejszym sklepie pewnie też.
Spryciarze z tej firmy sprzedawali pod nazwą „masło extra”, coś co nim zupełnie nie jest, bo według polskiego prawa masłem jest tylko tłuszcz mleczny w ilość 80-90%. Reszta to odrobina białka i wody. Tymczasem w Maśle Extra tłuszcz mleczny stanowił aż w 62%! Piszę aż, bo ich inny wybór, który nazwali Masłem Extra Amir miało tłuszczu mlecznego zaledwie… 12%! A reszta to zwykłe oleje roślinne, które z masła czynią po prostu miks tłuszczowy, czyli zupełnie inny produkt!
Skandal! Ludzie łapią się za głowy! Jak tam można oszukiwać? A no, jak widać można. Co w takiej sytuacji należy zrobić? Jeśli jeden z produktów firmy-oszusta leży w Twojej lodówce, przysługuje Ci zwrot, czyli reklamacja, bo kupiłeś zafałszowany produkt.
No, ale jak teraz zaufać innym producentom? Jeśli jeden oszukuje, to na pewno pozostali też…
Uwielbiam takie uogólnienia. I na prawdę, całkiem szczerze obawiam się, że w przeciągu kilku miesięcy rynek masła czeka spory spadek sprzedaży, z czego pewnie już cieszę się producenci margaryny*. Niestety ludzie tak mają, że jak pojawi się jakaś nagłośniona afera, to nagle wszyscy zaczynają się przejmować tym, co jedzą. Oczywiście, czym innym jest zagrożenie chorobą wściekłych krów, a czym innym świadome dosypywanie soli przemysłowej lub odświeżanie wędlin. Jednak skutek jest w zasadzie ten sam. Ludzie odwracają się od danego producenta, a nawet całego asortymentu produktów, a po jakimś czasie, pełni skruchy wracają o niczym już nie pamiętając. No bo, jak można żyć bez masła? Albo wędliny? Nie można!
Traktowanie wszystkich jedną miarką jest nie tyle niesprawiedliwe, co głupie. Bo to, że dajmy na to, jakiś taksówkarz jest nieuczciwy, to nie znaczy, że w ogóle wszyscy powinniśmy zaprzestać jeżdżenia tym środkiem transportu. Ludzie są różni i podobnie rzecz ma się z producentami żywności. Dla jednych będzie się liczył tylko zysk, inni wezmą jeszcze pod uwagę, że mogą zrobić coś dobrego. Oczywiście nie oszukujmy się, że tzw. marketing zaangażowany, producenci stosują z dobrego serca. Jasne, że nie. Chcą zarobić i to jest jak najbardziej ok. Ale dbają o jakość swojego produktu, bo wiedzą, że to jest najlepszy wyznacznik jego wartości!
Oszustwa w żywności to nie jest tylko polska domena. Na pewno na świecie zdarzają się przypadki fałszowania żywności. W końcu, w każdym kraju znajdziemy urząd, który zajmuje się kontrolą produktów spożywczych oraz odpowiednie systemy jakości, które mają wytyczać standardy. Warto ufać producentom, ale przy okazji patrzeć im na ręce. Mam tylko wrażenie, że tego typu fałszerstwa w Polsce mają świetny grunt do rozwoju.
Z dwóch powodów.
Po pierwsze – nasza mentalność. Wiele mówi o nas powiedzenie „Polak potrafi”. Często potrafi pozytywnie, ale równie często negatywnie… Kombinowanie, jak zarobić, żeby się nie narobić, ale zarobić, to dla wielu osób chleb powszechni. Kombinują i szalenie wykształceni politycy, o czym mogliśmy nie dawno się przekonać. Kombinują i zwykli Kowalscy. Kombinują też producenci żywności. Do tego dołączyć można polską bylejakość – byle zrobić, byle było, byle jak… Każdy producent żywności, który zapomina, że jakość jest dla konsumentów najważniejsza, wkrótce sobie o tym przypomni. Jednak nie będzie to miłe przypomnienie, tylko takie, jakiego doświadczyła firma Masmal Dairy.
Po drugie – nasza mentalność, czyli tanio, taniej, najtaniej… O ile pierwszy typ mentalności tyczył się głównie producentów, o tyle ten dotyczy konsumentów. Niby mówimy, że liczy się dla nas najbardziej jakość, ale jakimś cudem w Almie nie ma takich kolejek jak w Biedronce. Oczywiście, nie zawsze to, co lepsze, znaczy droższe, ale pewne przypadki powinny zwrócić naszą uwagę. Wszystkie masła kosztują w okolicach 5 zł, a tylko to jedno 4 zł. Na dodatek data ważności wcale się nie zbliża. Na czymś ktoś musiał oszczędzić. I najpewniej byłby to surowce do produkcji. Ewentualnie pensje pracowników. Tak samo jest z wędlinami. Ok, te po 50 zł często w niewielkim stopniu różnią od tych za 30 zł. Ale szyneczka za mniej niż 15 zł, naprawdę nie wiele ma wspólnego z prawdziwą szynką. Takie przykłady mogę mnożyć. Z resztą poruszyłam ten temat już, gdy pisałam o pieczywie z supermarketu.
Jak nie dać się oszukać producentom? Jeśli fałszują żywność, to nie mamy wielkiego pola manewru. Ale zawsze cena powinna zwracać naszą uwagę, coś wydaje się podejrzanie tanie – musi być coś na rzeczy. No i czytać etykiety… Chociaż w przypadku tego masła na niewiele by się to zdało.* informację o tym zafałszowaniu podano dokładnie tydzień temu (21.01.2015). Przyznam, że nie obserwowałam w tym czasie zbyt intensywnie mediów, ale jakoś afera chyba ucichła, a wręcz nie miała żadnego echa. Czyżby moje prognozy zostały przestrzelone?

źródło zdjęcia: http://www.fitness-for-busy-people.com/wp-content/uploads/2014/05/butter.jpg