Lipiec co prawda już się kończy, ale to doskonały miesiąc, żeby włączyć do swojej diety świeżą cukinię! No właśnie, cukinię czy kabaczka? A może i jedno, i drugie. 

Mam wrażenie, że cukinia jest trochę pomijana. Lubimy intensywnie fioletowego bakłażana, ale nad zwykłą zieloną cukinią, która przypomina przerośniętego ogórka, zachwytu nie ma. Chcę dzisiaj przekonać Cię to tego, żebyś sięgnęła po nią właśnie teraz, kiedy zaczyna się na nią sezon, który potrwa maksymalnie do października. To jedno z  niewielu warzyw, które daje takie możliwości w kuchni!
Co cukinia ma wspólnego z dynią? Więcej niż Ci się wydaje! Bo tak naprawdę, cukinia to.. dynia! Tak, tak, dobrze przeczytałaś. W Polsce uprawiane są dwa gatunki dyni, jeden to bardzo dobrze wszystkim znana dynia olbrzymia, która jest pomarańczowa i z reguły… olbrzymia, choć najsmaczniejsza jest właśnie ta malutka, przynajmniej moim zdaniem. Drugim gatunkiem jest dynia zwyczajna, która reprezentanci to, poza cukinią, kabaczek i patison.
Tutaj na chwilę pobawię się w detektywa i rozwikłam zagadkę, czy cukinia to to samo, co kabaczek? W internecie na pewno znajdziesz sprzeczne opinie. I przyznam się, że ja też miałam problem z jednoznaczną odpowiedzią na to pytanie, ale udało mi się dotrzeć do sedna! Generalnie, z punktu widzenia botaniki, to kabaczek i cukinia to dwie różne rzeczy, ale blisko ze sobą spokrewnione, obydwie należą do gatunku dynia zwyczajna. Jakie znaczenie ma to dla Ciebie, konsumenta, który chce się zdrowo i smacznie odżywiać? Żadnego! Bo w obydwu przypadkach wartość odżywcza jest taka sama, a i smak również. Co więcej gołym okiem trudno rozróżnić cukinię i kabaczek. Co roku powstają nowe odmiany: mniejsze – większe, bardziej lub mniej zielone, chropowate i gładkie. Dlatego nie poprawiaj rolników na bazarze, że nie sprzedają cukinii tylko kabaczek albo odwrotnie. Na prawdę, nie ma co kruszyć kopii, o coś, co tak naprawdę jest bez znaczenia! Lepiej w tym czasie spróbować, co dobrego siedzi w tych warzywach i jak można je wykorzystać.
Po co jeść cukinię? Na pewno nie dlatego, że jest bogactwem składników odżywczych. Trudno mówić o ogromnych ilościach cennych składników w roślinie, która w 95% składa się z wody. Chociaż, w sumie, woda to też cenny składnik… W tym momencie chodzi mi jednak o witaminy i składniki mineralne. W większych ilościach cukinia zwiera jedynie beta-karoten, który jest prekursorem witaminy A, odpowiedzialnej za dobry wzrok, piękną skórą i nabieranie szybszej opalenizny. Pozostałych składników jest tam, jak na lekarstwo. Ale, jest inna, cenniejsza rzecz w cukinii, a jest to jest wartość energetyczna.
Czy wiesz, że jedna średnia cukinia dostarcza raptem 40 kcal?! To aż śmieszne, biorąc pod uwagę, że średnia cukinia waży ponad 200 g i zjedzenie już połowy usatysfakcjonuje Twój żołądek.
Cukinia jest głównie warzywem dietetycznym jeszcze z jednego powodu. Zawartości błonnika. Co prawda nie jest ona rekordowa, bo w 100 g jest go zaledwie 1 g, a w średniej sztuce mniej więcej 3 g.  Tutaj kluczowy jest rodzaj błonnika. Rodzaj błonnika?
Tak, błonnik jest zróżnicowanym związkiem. To inaczej grupa komórek roślinnych, które nie ulegają strawieniu w przewodzenie pokarmowym człowieka. Najważniejszy podział błonników opiera się o ich rozpuszczalność i dzieli je oczywiście na frakcje rozpuszczalną i nierozpuszczalną. Jakie to ma znaczenie dla przeciętnego śmiertelnika?
Dla przeciętnego śmiertelnika, prawdę mówiąc niewielkie, ale dla kogoś kto dba o swoje zdrowie, a w szczególności dla odchudzających się już większe. Oczywiście, obydwie te frakcje są ważne. Nie ma zdrowszej i mniej zdrowej. Mają one natomiast inne funkcje w organizmie. 
Frakcja rozpuszczalna, pochodzi głównie z miąższu owoców, choć są od tego wyjątki, o czym za chwilę. Jej głównym zadaniem jest zbieranie toksyn, obniżanie poziomu cholesterolu LDL (to ten zły) i wydłużanie uczucia sytości.
Błonnik nierozpuszczalny występuje w głównie skórkach warzyw i owoców, ale też w miąższu cukinii (to właśnie ten wyjątek). Jego zadaniem jest zwiększanie mas kałowych oraz częstotliwości wypróżnień.
Dlaczego to ma znaczenie? Dlatego, że w trakcie diety bardzo często ograniczamy spożycie jedzenia ilościowo, masy kałowe są małe, a przez to rzadziej się wypróżniamy, mogą powstawać zaparcia. Nie tylko jest to nieprzyjemne, ale przede wszystkim, niezdrowe, żeby w naszych organizmach zalegały niestrawione resztki pokarmowe wraz z toksynami, które dawno powinny być usunięte…
Na szczęście obywa rodzaje błonnika występują powszechnie w produktach i raczej nie ma możliwości, żeby nabawić się niedoborów którejś z nich. Nie mniej warto wiedzieć, że przy problemach z zaparciami szybciej pomoże nam cukinia niż jabłko. 
Wracając do początku układu pokarmowego, czyli jamy ustnej, zachęcam Cię do spróbowania cukinii grillowanej. Niby oczywiste, a jednak nie do końca. Można pokroić ją w plasterki, można na ćwiartki. Ja lubię natrzeć czosnkiem, oliwą z oliwek i gruboziarnistą solą morską, na chwilkę wrzucić do lodówki, a później na patelnię grillową. Świetny dodatek do obiadu!
Innym fajnym sposobem przygotowania cukinii jest pokrojenie jest w kostkę i wrzucenie na patelnię z innymi warzywami, mięsem lub rybą. Można również przygotować z nią szaszłyki (kolejny pomysł na grilla). O nafaszerowaniu czym tylko chcesz nie będę nawet wspominać, bo to oczywista oczywistość!

Aha, cukinię można jeść też na surowo! Próbowałaś?

Photo credit: nociveglia / Foter / CC BY