Bez niego nie obejdzie się żadne ciężko strawne danie. Ale majeranek nie tylko ułatwia trawienie, także skutecznie maskuje zmniejszony dodatek soli.
Fasolka po bretońsku, grochówka czy pieczona wieprzowina. Co mają ze sobą wspólnego? Nieodłącznym elementem każdej z tych potraw jest solidna porcja majeranku. Zawarte w nim substancje czynne pobudzają wydzielanie soku żołądkowego, a tym samym ułatwiają trawienie.
Swego czasu spotkałam się z opinią, że nie należy łączyć majeranku z oregano, bo są to podobne do siebie zioła, pochodzą z tej samej rodziny, i zwyczajnie ze sobą nie harmonizują. Przyznam się, że nigdy nie próbowałam ich razem łączyć, ale ponoć kiedyś cebula i czosnek to było również połączenie zakazane…
Wracając do majeranku. Co w nim takiego dobrego? Jak w każdym zielu, i w jego wypadku, liczy się przede wszystkim zawartość olejków eterycznych i innych substancji czynnych. Co prawda ocenia się zawartość składników mineralnych w ziołach, ale ich ilości, które dodajemy do potraw są tak minimalne, że raczej ciężko mówić o wzbogacaniu przez nie wartości odżywczej gotowego dania.
Z danych do których udało mi się dotrzeć wynika, że nie mam sensu kupować majeranku ekologicznego, dlatego że zawartość olejków eterycznych jest taka sama, jak w przypadku produkcji konwencjonalnej. Warto wiedzieć, jak przechowywać zioła, żeby nie tracić tych cennych właściwości. Pisałam o tym, w osobnym artykule (klik).
Nie da się ukryć, że w kuchni każdego, kto dba o swoje zdrowie półka, czy też szuflada z ziołami powinna być długa. Za to soli powinniśmy używać mniej. Żeby sprostać normom spożycia sodu, trzeba by było przestać dosalać. WSZYSTKO!
Pewnie doskonale wiesz, że nie tylko w Polsce, ale w większości krajów na świecie, konsumuje się więcej soli niż wynika z zaleceń. I to nawet czterokrotnie! Pewnie wiesz też, czym grozi to nadmierne spożycie. Podobnie, jak większość Polaków, ale i tak mało kto się tym przejmuje. Solimy tak samo dużo jak Chińczycy, mimo że wiemy, że to źle.
Dlaczego?
Po lubimy słony smak. Nawet w czymś słodkim, najlepszym przykładem płatki śniadaniowe (klik). Z resztą, w każdym produkcie wysoko przetworzonym aż roi się od soli. A niektóre (np. chleb, ser żółty, czy wędliny) w ogóle by bez niej nie powstały.
Człowiek rodzi się bez preferencji smaku słonego. Początkowo jest on dla nas neutralny, dopiero w dalszym etapie życia słoność kojarzy się nam ze słodkimi i słonymi przekąskami. Szczególnie podatne za zdobycie takiej preferencji są małe dzieci. Aż mnie serce boli, gdy widzę takiego malucha z chrupką kukurydzianą albo paluszkami (oczywiście dla dzieci!). Nie mniej w każdym wieku od soli można, a nawet powinno się odzwyczaić. Zwłaszcza, im więcej masz lat, tym bardziej powinnaś o to zadbać, bo żyły już nie są tak elastyczne, a sól skutecznie dba o zwiększenie nadciśnienia. Czym to grozi, to na pewno już wiesz…
Dlatego dzisiaj daję 9 skutecznych sposobów, które mogą Ci zmniejszyć używanie soli w kuchni:
1. Zmniejszaj ilość stopniowo! Z czasem przyzwyczajamy się do odczuwania smaku słonego. Dlatego potrzebujemy również czasu, żeby się go oduczyć. Jeśli przestaniesz solić z dnia na dzień, to prawdopodobnie będziesz musiała mieć dużo samozaparcia, żeby zjeść to, co ugotowałaś. Bo zwyczajnie nie będzie Ci to smakować.
2. Kup solniczkę z małymi dziurkami – sposób stary jak świat na stopniowe ograniczanie soli. Tylko, że solniczką możesz sobie wymachać tyle soli, ile normalnie, dlatego bez świadomości, że chcesz ograniczyć solenie, sam zakup nic nie da. Załóż sobie, że machniesz nie więcej niż 3 razy na plasterek pomidora na kanapce i stopniowo zmniejszaj tę ilość, np. co tydzień. I pamiętaj, że słodki pomidor jest pyszny, więc dążysz do tego, żeby w ogóle go nie słodzić!
3. Doprawiaj! Wszystkimi możliwymi ziołami, a majerankiem i estragonem w szczególności. Ostre smaki też skutecznie maskują zmniejszoną ilość soli.
4. Sól na koniec. Jeśli przygotowujesz potrawę nie zaczynaj od posolenia jej. Zrób to na sam koniec, tuż przed podaniem! Smaki wszystkich składników łączą się ze sobą i bardzo często okazuje się, że potrawa jest już słona sama w sobie. Stosuj tę zasadę, zwłaszcza jeśli do potrawy dodajesz sery żółte lub fetę.
5. Wyrzuć solniczkę! Przynajmniej ze swojego pobliża! Jeśli będziesz musiała przejść kilka kroków, aby coś dosolić, jest szansa, że zwyczajnie nie będzie chciało Ci się tego zrobić.
6. Czytaj etykiety. Jeśli kupujesz sporo produktów wysokoprzetworzonych zwracaj uwagę na zawartość sodu. Ta informacja coraz częściej pojawia się na opakowaniach. Ale pamiętaj, że sól i sód, to nie to samo. Jeśli producent podaje zawartość sodu, musisz to przemnożyć przez 2,5. Dopiero wtedy dowiesz się, ile rzeczywiście soli znajduje się w produkcie.
7. DIY – czyli zrób to sama. O wiele mniej soli spożyjesz, jeśli upieczesz swój chleb, czy przygotujesz własną wędlinę. Oczywiście, nie będę Cię zachęcać do produkowania wszystkiego co jesz w domowym zaciszu, ale te dwa produkty naprawdę nie są zbyt angażujące.
8. Sprawdź, co masz w domu. Wiele mieszanek przyprawowych zawiera w swoim składzie sól i to często na pierwszym miejscu! Np. curry – trudno jest kupić takie bez soli. Jeśli używasz tej przyprawy od wiodących producentów, to masz tam na pewno dodatek soli. Najlepiej, oczywiście, od razu wywalić, takich oszustów! A vegeta, podravka i inne kucharki, to nie są przyprawy – to są śmieci. Wywal je bez żalu!
9. Jeśli palisz, to natychmiast przestań! Nikotyna blokuje receptory w kubkach smakowych, przez co słabiej odczuwasz smaki, więc przygotowujesz potrawy, które są bardziej intensywne, a tym samym – bardziej słone. Nie wspominając, że palnie papierosów w ogóle nie jest dobre dla Twojego zdrowia!
Lubisz słone potrawy? Jakie swoje sposoby, żeby ograniczyć sól – podziel się nimi w komentarzu!
BIBLIOGRAFIA:
Czerwińska D., Czerniawska A. (2007) Ocena spożycia sodu, z uwzględnieniem soli kuchennej jako jego źródła, w wybranej populacji warszawskiej
Seidler-Łożykowska K., Kozik E., Golcz A., Mieloszczyk E. (2006) Zawartość makroelementów i olejku eterycznego w surowcach wybranych gatunków roślin zielarskich z upraw ekologicznych
Szelgel-Zawadzka M., Kowalczyk B. (2010) Wiedza na temat spożycia soli w różnych grupach narodowościowych
Świetlikowska K. (2008) Surowce spożywcze pochodzenia roślinnego
Photo credit: larryjh1234 / Foter / CC BY
Jakoś majeranek jest przeze mnie niedoceniony.
Od jakiegoś czasu staram się ograniczyć sól. Większość produktów też staram się robić sama. Jedynie mam problem z zamianą imprezowych, słonych przekąsek na coś zdrowego. Na szczęście nie robię imprez aż tak często.
No cóż, impreza rządzi się swoimi prawami, ale zawsze można coś zmienić – i nie chodzi mi o częstotliwość imprezowania. Próbowałaś kiedyś robić domowe chipsy? 🙂
Moja przyjaciółka zawsze sypie górę soli, jeszcze przed spróbowaniem. I żadnym sposobem nie da się przekonać do ograniczenia. Raz tylko udało mi się ugotować curry, które wyszło tak aromatyczne, że go nie posoliła (a ja wcale nie dodałam soli).
Nie dziwi mnie to – kuchnia hinduska jest taka aromatyczna!!! Oni chyba, że nie używają aż tyle soli, co my… W sumie nie dziwi mnie, że ktoś dużo soli, jeśli jedyne przyprawy, jakie zna to pieprz i… sól 🙂
Przyszło mi na myśl takie pytanie odnośnie soli…Jaka jest różnica między solą kuchenna, morską, a himalajską ? Czy któraś z nich jest „zdrowsza” ?
Mi – bardzo dobre pytanie.
Tak naprawdę nie ma większej różnicy. Sól to sól i każdą powinno stosować się z rozwagą. Jednak sól morska czy himalajska zawierają poza sodem jeszcze inne naturalne pierwiastki. Choć, akurat co do himalajskiej była bym ostrożna, bo tam jest sporo tego, czego człowiek nie potrzebuje (np. metali ciężkich).
Jeśli już którąś miałabym polecić, to prędzej morską. Ale i taką należy ograniczać!
Bardzo dziękuję za odpowiedź 🙂 Bardzo podoba mi się Pani blog. Czytam go od kilku dni „od deski do deski”. A najbardziej podoba mi się Pani podejście – nie ma wpadania ze skrajności w skrajność, wszystko z umiarem 🙂
Mi, cieszę się, że mogłam pomóc i bardzo dziękuję za miłe słowa! 🙂