W dzisiejszym luźnym piątku poruszę temat nie do końca taki luźny. Dlaczego zamiast wierzyć w siebie, wierzymy w magiczne tabletki?

Odchudzanie to ciężka praca nad sobą.
Mogłoby się wydawać, że nie ma nic łatwiejszego nic zmiana własnych przyzwyczajeń. Bo jeśli coś nam się w sobie nie podoba, to znaczy, że chcemy to zamienić. To nie jest tak, jak z drugim człowiekiem, że zmuszamy go do czegoś.
Owszem, nie jest tak, jak w sytuacji, gdy „zmuszamy” do zmiany kogoś innego, o czym pisałam wczoraj. Jest jeszcze trudniej.
Trudniej, bo część naszej osobowości chce zmiany, a część panicznie nam tego zakazuje. Ma zostać tak, jak jest! Wielu nie potrafi sobie samodzielnie poradzić z taką zmianą, potrzebujemy mentorów, nauczycieli, coachów. No i pyschodietetyków też. A niektórym nie wystarcza nawet pomoc drugiej osoby.
Być może z tego powodu, że jakakolwiek zmiana jest trudna, poszukujemy łatwiejszych rozwiązań. W przypadku odchudzania takim rozwiązaniem są tabletki, których połknięcie gwarantuje nam efekt bez większego wysiłku z naszej strony. Pewnie, gdy to czytasz, uśmiechasz się, bo Ty w to nie wierzysz. Ważna jest ciężka praca. Nawet najbardziej restrykcyjna dieta i katorżnicze ćwiczenia, przyniosą efekt, ale pigułka na pewno nie.
A jednak, wielu wierzy. Wystarczy spojrzeć na reklamy suplementów diety. Zawsze na początku roku i tuż przed wakacjami możemy zobaczyć coraz to nowsze tabletki na odchudzanie: jedne przyspieszają przemianę materii, inne blokują wchłanianie tłuszczu albo zmniejsza apetyt. A są jeszcze i takie, które mają to wszystko! Tylko musisz jedną tabletkę połknąć rano, jedną popołudniu i jedną wieczorem. Proste! Nawet ceny tych tabletek nie są straszne. Koszt miesięcznej kuracji w wielu przypadkach przekracza 100 zł, czyli tyle, ile zapłacisz za jedną wizytę u dietetyka. Opłaca się? Pewnie, że opłaca. Nie musisz nikomu się z niczego spowiadać, po prostu idziesz do apteki, łykasz tabletkę i po kłopocie.
Dopóki wszystko jest w strefie kontrolowanej, jest bezpiecznie. Gorzej, gdy sięgasz po specyfiki niewiadomego pochodzenia. Kupione gdzieś w Internecie, niby naturalne, ale ich moc powoduje natychmiastowe efekty. Tak natychmiastowe, że aż możesz ugotować się żywcem…
A gdy chcesz się odchudzać, to musisz ciągle walczyć, podejmować decyzje, wybierać co jest lepsze dla Ciebie. Być może trzeba będzie przełamać wstyd, opowiedzieć komuś o swoim problemie. Pewnie myślisz, że jeśli nie udało się za pierwszy, za trzecim, abo za pięćdziesiątym razem. To na pewno nie uda się też i teraz. Poza tym, komu miałoby się udać? Tobie?! Przecież Ty nic nie wiesz na temat odżywiania, aktywności fizycznej. Jesteś leniwa, nie masz czasu.
Spokojnie, to tylko ta część Twojego JA, która nie chce zmiany. Robi wszystko byś się poddała. Byś sięgnęłam po łatwiejsze rozwiązanie. Czy masz w sobie tyle wiary i pewności siebie, żeby powiedzieć, że tym razem uda mi się?
W ostatnim tygodniu sporo siedziałam nad tematem środków na odchudzanie. Jedne z badań zaciekawiły mnie szczególnie.
W pewnym klubie fitness zaproszono do udziału w programie odchudzającym panie z nadwagą. Na początek spotkały się z dietetykiem, który dał im tylko ogólne wskazówki na temat żywienia. Ale każda z nich poznała także liczbę kalorii, które powinna spożywać, aby schudnąć. W trakcie kilku tygodni panie uczęszczały na specjalnie dla nich przygotowane treningi, a w ramach swoich kompetencji układały dla siebie diety.
Jaki był wynik tego programu?
Łatwy do przewidzenia, część schudła, część nie. Ale nie o wynik tu chodzi, a o wytłumaczenie powodów porażek. W grupie, która eksperyment zakończyła z tą samą (lub większą) wagą, większość pań stosowała… środki na odchudzanie. Wiedziały, jak mają się odżywiać, ćwiczyły, łykały odchudzające tabletki, a jednak waga ani drgnęła. Dlaczego? Bo okazało się, że panie te chętniej rozgrzeszały się, gdy sięgały po niedozwolone na diecie produkty. Myślały: biorę te tabletki, to mogę.
Niestety nie mogę. Bo to ma tylko wspomagać odchudzanie. Nikt,  ani nic, nie zrobi za nas niczego.
Chyba pora uwierzyć w siebie? Dasz radę?