Bez diety, ale nie bez jedzenia. Czyli, jaki jadłospis dostała ode mnie Hania.

W zeszłym miesiącu w Fabryce rozpoczął się nowy cykl „Zwyczajna metamorfoza”. Opowiadam w nim historię mojej koleżanki, Hani, która postanowiłam schudnąć raz na zawsze! Jeśli ktoś przegapił pierwszy odcinek, to musi szybko nadrobić zaległości klikając tutaj klik.
Wtedy pisałam między innymi o tym, że jestem przeciwniczką jakichkolwiek diet. Ale jak każda reguła tak i ta, ma swoje wyjątki. Nie każda kobieta wie, czym się różnią węglowodany od tłuszczu, a białko od błonnika. I choć świadomość coraz bardziej się zwiększa, mało kto bez fachowej wiedzy, jest w stanie sam zbilansować swój jadłospis.
Mimo że moim głównym zadaniem było Hanię wyedukować, co i jak z czym się je, dostała ode mnie siedmiodniowy jadłospis. Ale, tutaj bardzo ważne, to nie jest jadłospis, w którym wszystko jest idealnie podliczone. O nie! Ten jadłospis to zbilansowane posiłki, na podstawie, których można nauczyć się przygotowywać inne, jeszcze bardziej zbilansowane i smaczniejsze SWOJE posiłki.
Pomyślałam, że dla niektórych może być interesujące, jak wygląda przygotowana przeze mnie dieta. Dlatego postanowiłam go przedstawić moim czytelnikom. Ci, którzy zapisali się do mojej listy mailingowej, dostali link do pobrania jadłospisu już tydzień wcześniej, więc jak widzicie, wyjątkowo traktuję adresatów moich newsletterowców!
Resztę zapraszam do pobrania jadłospisu pod tym linkiem klik.
A jeśli następnym razem chcesz być pierwsza, to koniecznie zapisz się na newsletter klikając tutaj klik.
Jeśli chcesz, żebym spotkała się z Tobą i żebyśmy razem popracowały na zmianą Twoich nawyków żywieniowych. Albo po prostu marzysz o takim pięknym jadłospisie, stworzonym tylko dla Ciebie, to nie wahaj się ani chwili, i pisz na mojego maila.
A teraz zareklamuje mnie Hania. Czyli, co ona uważa o tym jadłospisie. Jak przyczynił się  do zmiany jej nawyków żywieniowych:Dieta jest prosta, jak je się dokładnie to, co wypisała Justyna. Później po prostu użyłam swojej kreatywności, żeby pozamieniać niektóre składniki i posiłki. Z resztą nie było to jakoś specjalnie trudne, bo z dnia na dzień coraz łatwiej przekształcałam dietę, po prostu staje się to już nawykiem. Nie muszę sobie przypominać, że muszę jeść o określonej porze.
Dieta jest smaczna i urozmaicona, ale najbardziej cieszyło mnie to wszystko mogę kupić w zwykłym sklepie, że są to produkty ogólnodostępne.
Największym problem dla diecie było to, że wieczorem muszę jeść „lekko”, np. nie kanapkę, tylko sałatkę. No, ale to jest kwestia przyzwyczajenia. 
A tak podsumowując to wszystko, to dieta dieta nie sprawia mi jakiś większych problemów. I mogę ją sama modyfikować!