Kolejne miejsce na mojej liście 100 najważniejszych produktów żywnościowych zajmuje mleko. Spodziewam się linczu dietetycznego, bo przecież moda na mleko już się skończyła.„Pij mleko, będziesz kaleką” – tak zmienił się popularny reklamowy slogan.

Obecnie, gdy szukamy informacji o mleku, istnieje większe prawdopodobieństwo, że natkniemy się na artykuły, które odradzają jego spożywanie, niż na te zachęcające. A ja wbrew wszystkim będę zachęcać. Chociaż nie wszystkich. Bo osoby, które cierpią na nietolerancję laktozy, są uczulone na białka mleka krowiego i wszystkie pozostałe, które po nim źle się czują, pić go nie powinny. Tym, którym mleko nie szkodzi polecam, zalecam i przekonuję!

Mleko na nie, bo…

Dlaczego pewna, i to całkiem liczna, grupa osób uważa mleko za truciznę? Pominę tę nieszczęsną laktozę. Całkiem niedawno usłyszałam jeszcze inny argument przeciwników mleka. Chodzi o skład białek. W mleku występują dwie frakcje: serwatkowa i kazeinowa. Według pewnej teorii organizm potrafi strawić tylko jedną – serwatkową. A kazeinowa odkłada się w organizmie, a szczególnie w układzie nerwowym, powodując jego dysfunkcje w wieku późniejszym, kiedy już się ich odpowiednio dużo skumuluje..

Nawet jeśli prawdą jest, że nie mamy enzymów trawiących kazeinę, w co szczerze wątpię, to na pewno nigdzie się ona nie wchłonie i  nie odłoży. Tak, jak błonnik – on też się w mózgu nie odkłada, a przecież nie mamy enzymów go trawiących. Dla mnie teza obalona.

Mleko na tak!

To może powinnam teraz napisać, dlaczego ja piję mleko? Przede wszystkim dla tego, że mi smakuje. O efekcie uzupełnienia aminokwasów już pisałam w poprzednim wpisie. Poza tym, jest tam łatwo przyswajalny wapń. Owszem, zgodzę się, że są lepsze źródła tego pierwiastka, np. żółty ser, ale mleko ma nad nim np. taką przewagę, że jest mniej kaloryczne, a to dlatego, że składa się przede wszystkim z wody! Źródłem białka może nie jest, ale szklanka mleka to prawie 8 g tego składnika. Do polędwicy wołowej mu jeszcze brakuje, ale jakby nie patrzeć, tyle samo białka jest w jaju kurzym i wiele osób wychwala je pod niebiosa, jako najlepsze źródło białka (skądinąd słusznie, ale nie o ilość tu chodzi, ale jakość, więcej we wpisie o jajku).

Spotkać możesz się z też z opinią, że tylko mleko prosto od krowy ma wyjątkowe właściwości. Z tym też nie mogę się zgodzić. Przede wszystkim, dlatego że mleko niepasteryzowane, może być niebezpieczne dla zdrowia, bo pełno w nim różnych bakterii i innych drobnoustrojów, na które już dawno „zgubiliśmy” odporność.  Jeden organizm świetnie sobie z nimi poradzi, inny nie, dlatego zgodnie z przepisami do obrotu handlowego wprowadzone może być tylko mleko pasteryzowane lub UHT. Przepis ten został wprowadzony, bo kiedyś w mleku znaleźć można było prątki gruźlicy.

UHT czy nie?

Jaka jest różnica pomiędzy mlekiem UHT a pasteryzowanym? Całkiem spora, mleko pasteryzowane jest, moim zdaniem, smaczniejsze, ma bardziej mleczny zapach. Co do wartości odżywczych, to różnice są nieznaczne, dlatego, że w mleku nie występują związki termolabilne (czyli szybko niszczące się pod wpływem temperatury). Wapń, fosfor, witaminy z grupy B, stosunkowo dobrze znoszą wysoką temperaturę. Metoda UHT, czyli bardzo wysoka temperatura, ale przez bardzo krótki czas (dosłownie 2-3 sekundy) przyczynia się do zmniejszenia zawartości związków odpowiedzialnych za smakowitość. Ale dzięki temu mleko można długo przechowywać.

Tłuste mleko?

A co z mlekiem bez tłuszczu? Strata pieniędzy. Już pisałam o tym a propos jogurtów (Poradnik Zdrowego Zakupowicza), ale powtórzę jeszcze raz. Brak tłuszczu, to niemożliwość wchłonięcia witaminy D, która w mleku występuje i pomaga wbudować wapń w kości. A więc kupując mleko 0% tłuszczu, sami pozbawiamy się wartości odżywczej!

Z drugiej strony trochę śmieszy mnie, gdy mówi się o tłustym mleku… Bo najbardziej tłuste mleko, które można kupić zwykle w sklepie zawiera trochę więcej niż 3% tłuszczu. W żywieniu człowieka produkty, które zawierają mniej niż 5% tłuszczu nazywane są niskotłuszczowymi. I gdzie tu logika?


Trudno mi jest wyobrazić sobie śniadanie i kawę bez mleka. Rozumiem osoby, które z różnych względów nie chcą go pić. Jednak jak na razie nie spotkałam się z argumentem, który skutecznie zniechęciłby mnie do picia mleka. Nie mniej, głowę mam zawsze otwartą.

Zgodnie z zaleceniami największych ośrodków naukowych na świecie jedna szklanka mleka dziennie jest całkowicie bezpieczna dla człowieka. I ja trzymam się tego zalecenia. A jakie jest Twoje zdanie?