Co podjadać zamiast słodyczy? To pytanie słyszę niemal za każdym razem, gdy rozpoczynam pracę z nową pacjentką. Myślę, że będziesz zaskoczona moją odpowiedzią. Ale to naprawdę działa.
Uważam, że zamiast słodyczy najlepiej podjadać… NIC! Tak, właśnie.
Podjadanie jest szkodliwym nawykiem i nieważne jakiego produktu dotyczy zawsze należy się go oduczyć. Owszem to, że zamiast czekolady będziesz sięgać po marchewkę, sprawi że zaoszczędzisz trochę kalorii, ale czy rzeczywiście pomoże Ci to oduczyć się podjadania? Nie!
Uważam, że należy znaleźć przyczynę podjadania i następnie ją wyeliminować lub nauczyć się nowego nawyku w reakcji na bodziec, który do tej pory prowokował Cię do sięgania słodkości. Jeśli zastanawiasz, co podjadać zamiast słodyczy, to popełniasz kluczowy błąd w zmianie tego nawyku!
To trochę tak, jakby osoba uzależniona od alkoholu zamiast po wódkę, sięgała po piwo, bo ma mniej procent. Czy to jej pomoże walczyć z uzależnianiem? No, właśnie… dlaczego więc wierzysz, że suszone owoce zamiast czekolady pomogą Ci pozbyć się tego, co pogarsza Twoją sylwetkę i samopoczucie?
Jeśli nie zamiana, to co?
Jeśli zamiana podjadanych produktów nie działa, to co jest skuteczne? Najpierw polecam przyjrzeć się, co sprawia, że sięgasz po słodycze częściej niż byś chciała. Pisałam o tym w zeszłotygodniowym artykule.
Jeśli podejrzewasz już, co jest przyczyną podjadania możesz zabrać się do jej eliminacji ze swojego życia. Jeśli to za trudne, to przedstawiam Ci TOP 10 moich pomysłów, czym możesz zastąpić podjadanie. A więc wtedy, kiedy pojawia się bodziec, wypróbuj którąś z tych strategii.
Co podjadać zamiast słodyczy?
Nic! Lepiej zamiast podjadać – działać! Na przykład tak:
1. Malowanie paznokci
Najlepiej te u dłoni, chociaż stopy też będą ok. W malowaniu paznokci dobre jest to, że musisz poczekać aż lakier wyschnie, inaczej wszystko się rozmaże albo okruszki jedzenia poprzylepiają Ci się do paznokci, jak na reklamie pewnych chipsów. Zwykle czekanie aż wyschnie lakier to dobre pół godziny, tyle w zupełności wystarczy, żebyś zapomniała, że masz ochotę na coś słodkiego.
2. Czytanie książki
Tylko nie kucharskiej! Bo taka może wręcz wzmocnić Twoją chęć na sięgnięcie po coś słodkiego. Dobre będzie nawet najtańsze romansidło, ale takie które chociaż odrobinę Cię wciągnie. Nie polecam szwedzkich kryminałów, bo tam bez przerwy piją kawę i jedzą takie bułeczki cynamonowe:
Na pewno znajdziesz jakąś ciekawą książkę, w której nikt nic nie je.
3. Porządki w szafie z ubraniami
To pomysł, który zaproponowała jedna z moich pacjentek. Stwierdziła, że druga rzecz, która sprawia jej przyjemność po słodyczach, to porządkowanie ubrań. Na początku trochę mnie to zaskoczyło, ale postanowiłam sprawdzić, jak to działa na inne kobiety. I nagle okazało się, że porządkowanie ciuchów to jest znakomity pomysł! Przy okazji mierzysz ubrania i jeśli coś jest niebezpiecznie ciasne, to dodatkowo motywuje Cię do oduczania się podjadania.
4. Kolorowanie
Zawsze uwielbiałam kolorowanki. Gdy świat oszalał na punkcie tych dla dorosłych, ja oszalałam podwójnie, bo jeszcze przed tą modą, zdarzało mi się kupować kolorowanki… dla dzieci, żeby dać upust swojej kreatywności. Ale ciii, to tajemnica! Ty też daj się wciągnąć w kolorowanie. Pomalowanie jednej strony to czasem ponad godzina pracy, słodycze zejdą na dalszy plan.
5. Pisanie dziennika
Ale nie tylko dziennika. Pisanie czegokolwiek, nawet głupich pojedynczych zdań. Odpręża. Zajmuje ręce. I przede wszystkim głowę, bo to ona jest kluczowa w całym nawyku podjadania.
6. Umycie zębów
Sprawdzi się zwłaszcza wieczorem, gdy po całym dniu wstrzemięźliwości, dopada Cię nie taki wcale mały głód. Mycie zębów, jeszcze połączone z nitkowaniem, skutecznie odwróci Twoja uwagę od słodkości. Jest też i drugi bonus! Pobudzone przez świeżość mięty receptory smakowe, nie będę miały już ochoty na czekoladę. Z resztą na nic nie będą miały ochoty.
7. Słuchanie muzyki
Muzyka łagodzi obyczaje. I łagodzi Twoje napięcie, z którego rodzi się ochota na podjadanie. Więc zamiast zastanawiać się, co pojadać zamiast słodyczy, włącz muzykę, którą lubisz. Możesz też tańczyć, przy okazji wydzielą się endorfiny, o których więcej poniżej.
8. Ćwiczenia
Nie musisz od razu włączać treningu z pewną znaną trenerką. Daj sobie pięć minut na luźny bieg w miejscu albo skłony, przysiady i wymachy. Założę się, że po tym czasie wcale nie będziesz miała ochoty przestać! A nawet jeśli, to smaczek na słodycze już na pewno minął. Chyba nie muszę wspominać, że w trakcie aktywności fizycznej wydzielają się endorfiny, czyli hormony szczęścia?
9. Drzemka
Jeśli czytałaś wpis z zeszłego tygodnia, to wiesz, że jedną z przyczyn podjadania może być zmęczenie. Wypróbuj ten sposób zwłaszcza wtedy, gdy uważasz, że sięgasz po słodycze, bo dodają Ci energii. Krótka drzemka na pewno pomoże na dłużej niż kolejny batonik.
10. Wypicie herbaty
Przyczyną podjadania może być też odwodnienie, ale nie dlatego proponuję Ci sięgnięcie po filiżankę pachnącego naparu. Już samo przygotowanie herbaty pozwoli Ci odwrócić uwagę od słodyczy, pobudzi do działania i zrelaksuje. Jest tyle cudownych herbat do wyboru, na pewno znajdziesz coś, co Ci posmakuje na tyle, że zapomnisz o cukierkach i ciasteczkach.
Nie znalazłaś wśród TOP 10 sposobu, który Tobie pomógł? Potrzebujesz pomocy w odwyku od podjadania? Przeczytaj koniecznie więcej o moim nowym kursie on-line! Możesz też zapisać się na listę oczekujących na kurs. Tylko osoby z listy dostaną zniżkę i bonus na zakup!
Kliknij w przycisk na dole, aby dowiedzieć się więcej:
[su_button url=”http://www.kurs.justynamarkowska.pl/zapisz-sie/” target=”blank” style=”soft” background=”#dd3333″ size=”5″ center=”yes”]Przeczytaj więcej o kursie „Skończ z podjadaniem słodyczy w 21 dni”[/su_button]
Wypróbowałaś któryś z moich sposobów? Podziel się opinią w komentarzu na dole!
Justyś a do oglądania telewizji co? kupiłam paczkę gum do żucia. Mam bardzo powiązane te dwie czynności 🙂
Gumy ok, ale jeśli bez cukru, to po całej paczce możesz spodziewać się efektu przeczyszczającego. Lepiej uważać 🙂
Rozumiem, że u Ciebie jest tak, że oglądanie telewizji = jedzenie czegoś, tak? Jeśli tak, to może pomoże coś, co zajmie trochę Twoją głowę, żeby nie skupiła się w 100% na TV. Na przykład kolorowanki. Możesz malować, a gdzieś tam kątem oka, patrzeć co się dzieje na ekranie.
A co w pracy? Herbatę pije litrami, a słuchawki w uszach mam cały czas. Inne rzeczy nie mają racji bytu, bo praca.
Marta, a czy mogłabyś przybliżyć swój problem? Nie jesz nic w pracy, a za to pijesz dużo herbaty? Czy właśnie odwrotnie – chce Ci się jeść w pracy, a możesz pić tylko herbatę? No i napisz, co to za herbatę tak pochłaniasz. Z cukrem czy bez… Jak wolisz, to możesz napisać do mnie maila.
Pani Justyno, chodzi mi o to, że ciężko mi walczyć z podjadaniem w pracy, bo nic nocsy są, milka z oreo… Ach, te pokusy! Ja wiem, że nie mogę, nie powinnam. Jem w pracy dwa posiłki, jeden koło 9, drugi po 13, ale przegryzki to już taka przyjemność. Szczególnie po tym drugim lunchowym posiłku. A nie mogę w pracy wziąć się za malowanie paznokci, pisanie, czy drzemkę (niestety :D). Herbatę i tak piję, głównie zieloną albo czerwoną, bez cukru, słuchawki mam i muzyki słucham, bo przyjemniej mi się wykonuje obowiązki. Ja wiem, że wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie i mojej silnej woli, ale umiem się przyznać, że tej silnej woli nie posiadam… Dzień, dwa, trzy wytrzymam, ale czwartego, kiedy ktoś przyniesie urodzinowego cukierka, albo ciastko z okazji „bo piątek” pękam.
Potem oczywiście jest przysłowiowe „plucie sobie w brodę” i myślenie „no nieee, znowu to zrobiłaś”. Albo lepsze „no i tak nie schudniesz, nie oszukuj się, to chociaż sobie ulżyj batoniczkiem”.
Buduję w sobie zasób wiedzy (w dużej mierze czytając Pani blog), gromadzę nawet przedmioty, który mają mi pomóc (mata do ćwiczeń, płyta Chodakowskiej, kolorowe pojemniki na jedzenie), ale potem wszystko spala na panewce.
Ale walczę. Nie poddam się, póki coś mi w głowie nie „kliknie”.
Pani Marto,
rzeczywiście w pracy ciężko malować paznokcie 🙂 Rozumiem problem. Mimo regularnych posiłków ma Pani problem ze słodkimi przekąskami. Świetnie, że zdaje sobie Pani sprawę, że wszytko zależy od Pani! Tak na szybko mogę dać pewną radę, może Pani z niej skorzysta 😉
Proszę się zastanowić, co jest Pani celem? Czy nie chce jeść Pani słodyczy w ogóle? Czy pozwolić sobie na nie 2-3 razy w tygodniu, np. gdy w pracy są czyjeś urodziny? Jeśli obierze Pani ten drugi cel, to proszę spojrzeć, że już udało się Pani nie raz go zrealizować. A jedynie przez myślenie: „zjadłam tego cukierka, to już nie ma sensu dalej tego kontynuować – zjem jeszcze jednego”, wracała Pani do starego nawyku. Myślę, że taka zmiana podejścia mogłaby pomóc.
Najważniejsze, że Pani nie poddaje się! Życzę powodzenia i w razie pytań proszę do mnie pisać 🙂
ciekawe podejście do tematu 🙂
Bardzo słuszne porównanie z tym alkoholem. Myślałam, że rzeczywiście lepiej podjadać owoce niż czekoladę ale to nadal podjadanie 🙂
Umycie zębów działa na mnie najlepiej. Szkoda mi psuć tak świeży oddech 😛
Oj, bez przesady, nie można malować paznokci, jak jest się głodnym. Najlepiej w stałym miejscu, gdzie podchodzimy po coś słodkiego, postawić coś innego – miskę z przegryzkami waflowymi, owoce, bakalie, jakieś batoniki dla sportowców (uwaga na cukier w tych najtańszych – sprawdzone to np. oho pakuri, totobi) i dać sygnał do mózgu, że cośtam doszło, z czasem organizm FIZYCZNIE odzwyczai się od cukru i przestanie wołać jak pisklę o glistę, pozdrawiam 😉
Tu nie chodzi o głód, tylko o „chęć”, „ochotę”, czy jakkolwiek by to inaczej nazwać. Podjadanie tym się właśnie różni od jedzenia, że nie czujemy właśnie fizjologicznego głodu. Każdemu pomaga coś innego. Twój sposób też jest bardzo fajny, chociaż ja nie do końca jestem zwolenniczką zastępowania jedzenia – jedzeniem, bo to nie zwalcza faktycznego problemu, ale rozumiem, że dla kogoś to może być pierwszy krok na dobrej drodze. Również pozdrawiam! 🙂