Co to za głupie pytanie? Ależ oczywiście, że jest! Lekarze tak mówią. I dietetycy też. A jak jest naprawdę?

W mądrej książce można przeczytać:
Stosowany w regionie Morza Śródziemnego model odżywiania jest uważany za najzdrowszy spośród diet naturalnych. Wykazano, że dieta ta wywiera znaczący wpływ na zmniejszenie zagrożenia chorobami powstającymi na tle wadliwego żywienia. Potwierdzają to rezultaty badań epidemiologicznych, z których niezbicie wynika, że najmniej przypadków chorób układu krążenia, w tym choroby niedokrwiennej oraz zawałów serca, występuje wśród populacji stosujących śródziemnomorski model żywienia.*
Gdyby ktoś jakiś miesiąc temu zapytał mnie, co myślę o diecie śródziemnomorskiej, pewnie powieliłabym stek tych bzdur. Po wakacjach, które spędziłam na Sycylii, stwierdzam, że dieta śródziemnomorska jest przereklamowana. Chcesz wiedzieć, dlaczego? Przede wszystkim, dlatego nie istnieje w takiej formie, jak chcieliby dietetycy. Czytaj dalej, oto powszechne opinie o niej versus rzeczywistość.

1. Dieta śródziemnomorska opiera się na produktach z pełnego przemiału, ok. 8 porcji

Sycylia to nie wszystkie kraje leżące nad basenem Morza Śródziemnego, zaledwie ich niewielki procent, ale tam pieczywo razowe jest rarytasem! Makaron pełnoziarnisty można dostać bez problemu, ale i tak największą popularnością cieszą się te z białej mąki. Zupełne jak w Polsce. No i na Sycylii króluje też kuskus, a więc kolejna oczyszczona pszenica.

2. Warzywa na diecie śródziemnomorskiej to 6 porcji

Gdyby Sycylijczy jadali 6 posiłków, być może tyle porcji warzyw byłoby w codziennym menu. Ale tak się składa, że jedzą dwa lub nawet tylko jeden, i śniadanie zwykle jest i bez warzyw, i bez owoców.

3. Oliwa z oliwek jako główny tłuszcz dodatkowy

O tak! Oliwę dodają do wszystkiego i do w dużych ilościach. Jednak wiemy, że oliwa nie jest „samym zdrowiem”, jak sądzono jeszcze kilka lat temu. Owszem, zawiera sporo jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, ale zawiera też bardzo dużo kwasów omega-6 (co to jest, pisałam tutaj: klik). A te spożywane w nadmiarze sprzyjają występowaniu stanów zapalanych. A na pewno są spożywane w nadmiarze, bo są stosunkowo powszechne w żywności.

4. Ryby 5-6 porcji w tygodniu, a więc prawie codziennie!

Zgadzam się, na Sycylii króluje tuńczyk i ryba miecz. A poza tym, owoce morza – szczególnie małże. Trudno w typowej restauracji znaleźć danie z mięsem, zdecydowanie ryby górą!

5. Niewielka ilość czerwonego mięsa

O tak! Wołowina, nie wspominając o wieprzowinie to rarytas, ale tylko jako danie obiadowe, bo salami i szynka już rzadkością nie są.

6. Regularna aktywność fizyczna

Jeśli Sycylijczyk nie siedzi w swoim samochodzie, to prawdopodobnie jedzie na skuterze wraz z dwójką dzieci i plażowym parasolem po pachą. Oczywiście, wszyscy bez kasków.
Przebywając na Sycylii zdałam sobie sprawę, że dieta śródziemnomorska właściwie nie istnieje. Jest jakimś schematem, który być może ktoś kiedyś stosował, ale obecnie nie ma najmniejszej racji bytu, bo nie jest odpowiednia do naszych czasów. Jeśli w Polsce biją na alarm, że tyjemy do potęgi, to nie wiem, jak to wygląda we włoskich mediach. Mimo że w Polsce pracuję z ludźmi otyłymi, nie widziałam ich nigdy tak wielu w jednym miejscu, jak na Sycylii. I tak beztrosko podchodzących do tego. U nas dodatkowe kilogramy są powodem do schowania się domu. Szczupłe Sycylijki są wyjątkami, a nawet młode dziewczyny, mimo że jeszcze nie grube, są często „galaretowate”. Wiecie, co mam na myśli…
Jak wygląda sycylijska dieta śródziemnomorska? Sycylijczycy nie jedzą śniadań. Zwykle wystarczy im tylko espresso, nie liczni dodają do tego croissanta z ricottą albo pomarańczowym kremem. Niektórzy swój pierwszy posiłek jedzą około 13, gdy zaczyna się sjesta, choć oni nie znają tego słowa. Dopiero wieczorem zaczyna się biesiada. Primi piati, czyli nasze pierwsze danie, to u nich makarony w ilości, która mnie posłużyła za cały obiad. Na drugie jest coś w stylu typowego polskiego obiadku. Ale to jeszcze nie wszystko, bo posiłek może się zacząć od przystawek, a skończyć na deserze. To wszystko na raz, i to jeszcze w późnych godzinach wieczornych.
Patrząc na to, miałam wrażenie, że tak było tutaj zawsze. Nie wiem, kto wymyślił dietę śródziemnomorską, bo na pewno nie Sycylijczycy.
I jeszcze jeden wniosek na koniec. Polska dieta, ta dawna, o której mówimy, że jest taka tłusta i ciężka, też jest zdrowa. Ludzie, którzy ciężko pracowali w polu, mieli wysokie zapotrzebowanie energetyczne, dlatego spożywali bogate w tłuszcz potrawy. Jest to fajny temat, który na pewno niedługo rozwinę. Problem robi się dopiero teraz, kiedy zmniejszyliśmy naszą aktywnością fizyczną do minimum.  I myślę, że tak samo jest z dietą śródziemnomorską – była dobra dla ludzi, którzy dużo się ruszali. Dzisiaj chcemy jeść więcej niż kiedykolwiek, bo dostęp do łatwej w przygotowaniu żywności mamy całą dobę, a ruszać chcemy się jeszcze mniej, bo życie ma być wygodne, a nie męczące.
Może i sycylijska dieta nie jest zdrowa, ale jest pyszna. I tym optymistycznym akcentem kończę moje kulinarne podsumowanie urlopu.
A Ty jaką kuchnię lubisz najbardziej?
*cytat pochodzi z książki „Żywienie człowieka a zdrowie publiczne” pod red. J. Gawęckiego i W. Roszkowskiego, wyd. PWN, Warszawa, 2009, s. 144.