W zeszłym tygodniu byłam na warsztatach kulinarnych w firmie Unilever. Jeśli nic ta nazwa Wam to nie mówi, podpowiem trzy słowa: margaryna, gotowe sosy, glutaminian sodu.
Zdjęcie nr 1 |
Ci z Was, którzy mają margaryny w lodówkach – spokojnie. Wcale nie trzeba ich wyrzucać! Zapewne większość z Was słyszała, że w margarynach znajdują się kwasy tłuszczowe typu trans, które są niezwykle szkodliwe dla zdrowia. Prawdą jest tylko jedno, że rzeczywiście są one szkodliwe dla zdrowia. Na szczęście w większości margaryn już dawno ich nie ma. A to stwierdzenie wzięło się z tego. że kiedyś margaryny produkowano z częściowo uwodornionych kwasów tłuszczowych, które rzeczywiście zawierały sporo transów, ale obecnie większość producentów, wybrało inne metody. Np. w Unilever stosuje się tłuszcz, który naturalnie w temperaturze pokojowej ma konsystencję stałą, np. palmowy lub kokosowy, i miesza się go z tłuszczem płynnym. Skąd wiedzieć, jaką metodę stosuje producent margaryny, którą kupujecie? Jeśli nie korzysta z częściowo uwodornionych kwasów tłuszczowych, na pewno się tym pochwali, pisząc w tabelce z wartością odżywczą, że zawartość kwasów tłuszczowych trans wynosi 0 g. Tak, jest w przypadku Ramy. Warto wiedzieć, że w maśle występują naturalne tłuszcze trans, ale obecnie nie wiadomo, czy ich wpływ na zdrowie jest taki sam, jak tych tłuszczy trans powstałych w wyniku procesów chemicznych. Zatem margaryna z dodatkiem masła będzie miała jakąś ilość transów.
Zdjęcie nr 2 |
Nie mam żadnych gotowych sosów w domu. Może kiedyś zdarzyło mi się ich użyć, ale z reguły wszystkie są dla mnie za słone i każdy smakuje tak samo. Do niedawna myślałam, też, że wszystkie mają beznadziejny skład, który nie zmienia się od lat. Rzeczywiście sosy są słone, ale od jakiegoś czasu Knorr zmniejsza dodatek soli w swoich produktach. Oczywiście musi to robić stopniowo, bo ludzie przyzwyczajają się do pewnego poziomu słoności, z której trudno jest zrezygnować. Na tyle trudno, że gdy na sosach i fixach Knorr pojawiła się informacja, że zawierają zmniejszoną ilość soli, firma zanotowała spadek sprzedaży! Jak tylko napis zniknął z opakowań wszystko wróciło do normy, a więc Polacy tak bardzo lubią sól… Co więcej, z badań, które przeprowadziła firma Unilever wynika, że tradycyjne gotowane potrawy, zawierają znacznie więcej soli niż te przygotowane z saszetki. No cóż, polska kuchnia solą stoi…
Zdjęcie nr 3 |
Dostałam do wypróbowania nowość, czyli bulionetki Knorr. Wykorzystałam je do przygotowania sosu do bitek wołowych i mimo że dałam jedną bulionetkę na 1,5 litra wody (producent zaleca jedną bulionetkę na 0,5 l, lub 1 l – jeśli ktoś woli delikatniejszy bulion) i tak było słono, a soli w innej postaci już nie dodawałam. Oczywiście, sos był bardzo smaczny, ale jak dla mnie dalej za słony. Cieszy mnie, że jednak coś się zmienia w tym zakresie i coraz mniej jest soli, a coraz więcej przypraw! No i bulionetka fajnie wygląda – wrzuca się ją do potrawy dużo przyjemniej niż kostkę, bo wygląda o wiele bardziej naturalnie!
Zdjęcie nr 4 – dostałam nawet fartuch ze swoim imieniem i nazwiskiem, co prawda panieńskim, ale… |
Jednak w związku z tym, że nie lubimy glutaminianu, Knorr zrezygnował z dodawania go do swoich produktów, przynajmniej w bulionetkach go nie ma. Jest za to ekstrakt drożdżowy, który nie jest substancją dodatkową, nie ma symbolu E, ale jego działanie jest podobne do glutaminianu. Ma wzmacniać smak. Tylko czy jest w tym coś złego, że producenci używają tego typu składników do komponowania swoich produktów? Według mnie nie, dopóki jasno informują o tym na etykiecie. Niech sobie używają, a czy ktoś to kupi i wykorzysta, to jego sprawa.
Zdjęcie główne: http://wolnemedia.net/obrazki/glutaminian_sodu.jpg
W kuchniach azjatyckich od wielu dziesiatek lat uzywa sie glutaminianu jako przyprawy, po tym jak udalo sie go wyizolowac z Kombu (wodorostu, jednego z glownych skladnikow wiekszosci japonskich zup na spolke z katsuobushi). Glutaminiam pozwala zmiejszyc konieczna ilosc soli do zachowania smaku. Naturalny glutaminia wystepuja na przyklad w pomidorach – dlatego posolony pomidor z jajkiem na twardo jest bardzo smaczny, odrobina sosu sojowego do jajecznicy z pomidorami dziala podobnie + sam jest zrodlem glutaminianu i soli, takze nic wiecej dodawac nie trzeba.
Nie taki diabeł straszny jak się go maluje, a zupy przyrządzane na bazie dashi są mega smaczne 😉
Pani Justynko 🙂 Jeśli chodzi o profil lipidowy-coraz więcej się mówi o tym, że podwyższony cholesterol to kłamstwo, że zbijanie cholesterolu jest bezużyteczne, a wręcz szkodliwe, a leki na cholesterol to trucizna. Parę słów na:
http://farablogerka.blogspot.com/2015/06/cholesterol-kamstwo-koncernow.html
pozdrowienia 🙂
Zbijanie cholesterolu jest nie tyle bezużyteczne, co raczej bardzo trudne. Nie znam żadnych badań odnośni szkodliwości statyn. Tutaj w tym artykule nie ma żadnych odnośników do badań, więc ciężko mi je skomentować. Nie mniej samo spożycie cholesterolu nie powoduje blaszki miażdżycowej – tutaj się zgodzę. To jeszcze jest wiele innych czynników 🙂
o bezsensowności zbijania cholesterolu wypowiada się Jerzy Zięba czy Iwona Wierzbicka. Mnie oni przekonali. Poziom cholesterolu to tylko wskaźnik. Co do leków-wiele jest w charakterystykach produktu leczniczego czy choćby w ulotkach. Przede wszystkim statyny niszczą mięśnie i wątrobę. A szkoda, bo nikt nie obiecał, że przedłużają życie, za to nabijają kieszeń firmom farmaceutycznym.
Każdy lek ma swoje skutki uboczne tego nie da się uniknąć. Zgodzę się, że przemysł farmaceutyczny zarabia na chorobach i wcale niekoniecznie zależy mu na wyleczeniu społeczeństwa, ale nie lubię teorii spiskowych 😉
Liczę na to mądrzy lekarze, zanim przepiszą statyny rozmawiają trochę z pacjentem o zmianie nawyków żywieniowych, albo chociaż sugerują wizytę u dietetyka.