Kuzyn papryki i pomidora. O pięknym kolorze i wielu nazwach. 

Bakłażan zwany też oberżyną, kryje się pod bardziej wyszukanymi nazwami. Dla romantyków to gruszka miłosna. Dla wzrokowców – jajko krzewiaste. A dla nowoczesnych – bakman. Nie zmienia to faktu, że jego prawidłowa, botaniczna, nazwa to psianka podłużna. Bo zaliczany jest do rodziny psiankowatych, podobnie jak pomidor i papryka.
U mnie będzie bakłażanem, bo ta nazwa najbardziej mi się podoba. A od czasu do czasu oberżyną. Bo też ładnie.
Bakłażan ma tak naprawdę 4 zalety:
– mało kalorii
– dużo błonnika
– dużo antyoksydantów
– korzystny skład mineralny
I na tym skupię się w dzisiejszym artykule.

Mało kalorii

Co tu dużo pisać. Jak każde warzywo bakłażan ma mało kalorii. W 100 g zaledwie 20 kcal. Jedna średnia sztuka to zwykle nie więcej 50 kcal, a jak się można tym najeść…

Dużo błonnika

Podobnie, jak w punkcie wyżej – jak każde warzywo, ma sporo błonnika. W 100 g – 2,5 g. Jeśli myślisz, że to nie dużo, to napiszę tylko, że ani papryka, ani pomidor nie  mają nawet 2 g błonnika na 100 g produkty. A to w końcu najbliżsi kuzyni bakłażana.

Korzystny skład mineralny

W bakłażanie nie ma zbyt wiele witamin, co nie oznacza, że nie jest wartościowym warzywem! W końcu, co w takim wypadku robiłby na mojej liście? Za to ma więcej potasu niż pomidory, które bardzo często w pierwszej kolejności są wymieniane jako źródło tego składnika. Spora ilość magnezu sprawia, że to właśnie sok z oberżyny, a nie pomidorów, powinien być pity, jako zapobiegający skurczom. Niestety takiego soku nie ma. Może to dobry pomysł na biznes?

Dużo antyoksydantów

Celowo zamieniłam kolejność w porównaniu do tego, co wypunktowałam wyżej, bo teraz czas na rozpisane się! O antyoksydantach pisałam już wielokrotnie, ale jeśli jeszcze nie wiesz, co to jest polecam Ci ten artykuł: klik.
Bakłażan swoją piękną barwę zawdzięcza właśnie im, antyoksydantom. A konkretnie antocyjanom. Tym samym, które kolor nadają borówce, aronii i winogronom. I podobnie, jak w tych owocach, tak i w oberżynie antocyjany mają ogromną moc.
Nie bez powodu uznano, że bakłażan jest warzywem leczniczym, pozwala obniżyć poziom cholesterolu. Jak to możliwe?
Dzięki antocyjanom zwiększona jest produkcja tlenku azotu, który rozszerza naczynia krwionośne. Gdy ich średnica się powiększa, mniejsze jest prawdopodobieństwo, że coś w niej utknie, jak np. cząsteczka cholesterolu. Dodatkowo płytki krwi mają utrudnione możliwości zlepia się w kulki, które nazywamy blaszkami miażdżycowymi. One również uwielbiają zatykać ludziom tętnice i żyły.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że pozytywny wpływ antocyjanów na obniżenie poziomu cholesterolu został wykazany nawet jeśli dieta była typowo miażdżycogenna. W pierwszej chwili chciałam napisać „typowo polska”, ale miażdżycogenność to cecha charakterystyczna większości współczesnych diet niezależnie od krajów.
Oczywiście, to nie znaczy, że można obżerać się wszystkim, co podnosi poziom cholesterolu i zagryzać to bakłażanem, żeby mieć pozytywny efekt! Ale warto wykorzystać to dodając bakłażana to potraw, w których składników miażdżycogennych jest sporo, np. tłuste mięso. Choćby oberżyna faszerowana mięsem wieprzowym w całości nie będzie takim złym daniem, jak np. same kotlety mielone. Najlepszym przykładem niech będzie jedno z najsmaczniejszych dań kuchni greckiej – musaka. Tam plastry bakłażana występują w połączeniu z baraniną, która do chudych mięs nie należy.
Sięgaj po bakłażana szczególnie teraz, bo w czerwcu, gdy zaczyna się sezon na niego. I z tygodnia na tydzień będzie coraz smaczniejszy i tańszy. Śpiesz się, bo polska oberżyna dostępna będzie tylko do końca września. Później będziesz musiała zadowolić się importowaną, a ta już nie jest taka wartościowa!
Co dzisiaj przyrządzisz z bakłażana?