Jeśli ktoś mówi o zdrowym alkoholu, to najpewniej ma na myśli wino. Nie można jednak pominąć faktu, że wino zawiera alkohol, który dla organizmu człowieka jest po prostu trucizną. W takim razie, pić czy nie pić to wino?

Pamiętam, że w trakcie studiów pewne badanie wzbudziło wesoły uśmiech na twarzy wszystkich studentów w mojej grupie. Bo okazało się, że ryzyko zgonu jest tak samo wysokie u osób, które nadużywają alkoholu, jak u abstynentów. Prawdopodobnie w tym badaniu był większy sens, ale jak to młodzi ludzie, skupiliśmy się tylko na jednym wymiarze… Niestety, nie udało mi się znaleźć tego badania, żeby przytoczyć, o co rzeczywiście w nim chodziło, więc proszę nie brać dosłownie tego wniosku.

Ile wina można pić?

Trudno mi napisać, że ktoś zaleca picie alkoholu, nie mniej można znaleźć zalecenia WHO w tym zakresie. Według nich kobieta nie powinna wypijać więcej niż 2 standardowe porcje alkoholu, a mężczyzna nie więcej niż cztery. A dodatkowo to wszystko powinno zostać ograniczone do pięciu dni w tygodniu.

Co to jest standardowa porcja? To taka ilość napitku, która zawiera 10 g czystego alkoholu. W przypadku wina jest to jeden kieliszek. Ale bardzo ważne – mały kieliszek, czyli ok. 100 ml. Butelka wina to już 7,5 standardowej porcji.

Kiedyś spotkałam się ze stwierdzeniem, że lepiej pić codziennie jeden kieliszek wina niż butelkę raz w tygodniu. Jakoś nie do końca mogę się z tym zgodzić. Mam przeczucie, że jeśli robi się coś codziennie, to łatwiej jest się od tego uzależnić. Poza tym wszystko jest sprawą indywidualną.

Ok, ale pewnie dalej zastanawiasz się, czy w ogóle jest po co pić to wino. Są jakieś korzyści zdrowotne czy to tylko mit?

Paradoks francuski

To, że we Francji pije się sporo wina, nie ulega żadnej wątpliwości. Naukowców ciekawiło bardzo, jak to jest, że typowa francuska dieta obfituje w nasycone kwasy tłuszczowe, a więc te bardzo niekorzystne dla zdrowia w dużych ilościach, ale nie przekłada się to na zachorowalność na choroby układu krążenia.

Po pewnym czasie poszukiwań udało się znaleźć bohatera tej historii. Jak się pewnie domyślasz, było nim wino. To ono miało mieć ochronny wpływ na układ krwionośny człowieka. Całą tę sytuację nazwano właśnie paradoksem francuskim, ale pozostała jeszcze do wyjaśnienia jedna kwestia, jak wino to robi?

Wino i resweratrol

Resweratrol to związek, który poza tym, że trudniej jest go napisać niż wymówić, znajduje się w dużych ilościach w skórce ciemnych winogron. Z resztą o tym, że ciemne winogrona są lepsze niż jasne pisałam już jakiś czas temu artykuł.

To resweratrol miał być tym składnikiem wina, który chroni Francuzów przed chorobami układu krążenia na wysokotłuszczowej diecie. Potwierdziły to badania na zwierzętach. Co więcej wykazano, że ten związek chroni organizm przed rozwojem nowotworów, bo jest bardzo silnym przeciwutleniaczem.

Niestety, to były tylko badania na zwierzętach. Dziś już wiemy, że resweratrol jest związkiem, który wchłania się tylko w 2-3% z przewodu pokarmowego człowieka, więc nie mam mowy o jego dobroczynnym wpływie, chociaż ciągle jeśli wpiszesz w Google „paradoks francuski”, to Wikipedia będzie na pierwszym miejscu krzyczeć, że wszystko dzięki resweratrolowi.

Wino – pić czy nie pić?

Nawet jeśli to nie rewseratrol, to prawdopodobnie jest coś takiego w winie, że ma ono swoje dobronoczynne właściwości. I w mojej ocenie, jest jednym z najlepszych alkoholi, chociaż uważam, że i bez tego można się obejść i być szczęśliwym i zdrowym człowiekiem.

Warto pamiętać o tym, że alkohol to puste kalorie. 1 g czystego alkoholu to 7 kcal, czyli prawie tyle, ile dostaracza 1 g tłuszczu. Co więcej organizm nie ma co zrobić z tą energią. Jedyne na co może ją wykorzystać, to zbudowanie tkanki tłuszczowej, która odkłada się głównie w okolicach brzucha.

Poza tym po alkoholu zwyczajnie chce się jeść. I to dużo więcej, a zwykle gdy pijemy lampkę wina, to lubimy też pochrupać chipsy albo zjeść coś smacznego i często tłustego.

Każdy jest kowalem własnego losu. Ja uważam, że wypijanie codziennie lampki wina, to budowanie szkodliwego nawyku, który nie wiadomo, w co może się przerodzić… Ale wybieranie wina zamiast kolorowego drinka to dobry wybór. Zatem wszystko zależy od sytuacji.


Zanim zaczniesz bawić się szampańsko w Sylwestra, to zapraszam Cię do przeczytania artykułu na blogu Moniki o tym, jak nie marnować wina. Na pewno przyda się!

A tym czasem, życzę udanej zabawy w Sylwestra i do przeczytania w nowym roku! Wszystkiego najlepszego!